wtorek, 6 listopada 2012

Thomas.

Thomas

Tuesday 4 August

On the way to meet Panda


After work I went to Mr Sharma's shop to buy Panda a doughnut. He was leaning on the counter reading a newspaper and picking his nose. The noise of the door made him jump. I pretended to be searching for something in my pocket and when I looked up, he was tidying the cigarettes.
'All right, Thomas?' he said.
'Very well thank you, Mr Sharma. And you?'
'Enjoying the weather, anyway. The usual?'
I nodded. Mr Sharma is a true pessimist. To him the good things are merely small consolation for a horrible life.
'Where's Pandora today?' he asked, putting a butterscotch and custard doughnut into a paper bag.
'I am on my way to meet her.'
'I bet you are. You're a lucky fucker, aren't you?'
'Yes I am.' I couldn't help smiling.
'Well don't do anything I wouldn't do.'
I ignored that. Mr Sharma in the thores of passion was not an image I wanted anywhere near my mind's eye. Even he assumed that Pandora and I were having a sxual relationship. All our friends assumed Panda and I were having a sexual relationship. I think the only people who didn't assume that we were at it comme les lapins as you say over here were my mother and Pandora's mother, and I do not think even they were convinced.
It is not that I didn't want to have sex with Pandora. I just wanted it to be parfait. I was not interested in doing it just anywhere like an animal. That way is for the likes of Cook. Not for myself.
I walked to  meet Pandora with renewed conviction. This girl that I love deserves something better than a qucik fuck behind a bench.
But as I approached our meeting point at the bus stop I could see Pandra walking up and down like a crazy person. I quickened my pace.
'Hello Panda.' I grinned at my girl, but I could not raise a smile from her face. She was very upset. 'What has happened?'
'It's not good, Thomas,' Pandora said, wiping tears from her cheeks. 'It's not fucking good.'
'What has happend?' I sat down on a seat in the shelter and beckoned to Pandora to sit next to me. 'Have you had an argument with your mother?'
'Not really,' Panda sniffed. 'Well, kind of. I mean...' She shut her eyes. 'She don't listen to me. I tried to tell her about you. About how I'm grown up now. Old enough to have a boyfriend and, do studd with him. You know?'
'Pandora! You talked to your mother about sex?'
'I wanted to.' Pandora held my hand. 'But I never even got that far.'
'Thank goodness for that.' I breathed out loduly. 'It is not respectful to talk about such things with your mother. She does not want to know about i.'
'Well, she sould!' shouted Pandora. She let go of my hand. 'It's about time, Thomas. I'm ready.'
I lookd down at the doughnut in its bag. 'The thing is, Pandora, I don't know if i am ready for that yet. Not with you. You are special. I don't want to blow it.'
'You don't love me, then?' Pandora looked terrible. 'You can't love me.'
'No. It is precisely because I do that I don't want to rush to do this,' I answered her. 'We have time, Panda. The time will be right soon.'

________________________

Thomas

Czwartek 4 Sierpnia

W drodze na spotkanie z Pandą


Po pracy poszedłem do sklepu pana Sharmy, żeby kupić Pandzie pączka. Opierał się o ladę, czytając gazetę i dłubiąc w nosie. Odgłos otwierania drzwi sprawił, że podskoczył. Udawałem, że szukam czegoś w kieszeni i kiedy podniosłem wzrok, porządkował papierosy.
'W porządku, Thomas?' spytał.
'Bardzo dobrze, dziękuje panie Sharma. A pan?'
'Cieszę się pogodą w każdym razie. To co zwykle?'
Przytaknąłem. Pan Sharma jest prawdziwym pesymistą. Dla niego dobre rzeczy są wyłącznie małymi pocieszeniami w  całym okropnym życiu.
'Gdzie jest dzisiaj Pandora?' spytał, wkładając żółtobrązowego pączka z polewą do papierowej torby.
'Jestem w drodze na spotkanie z nią.'
'Założę się, że jesteś. Jesteś szczęśliwym dymaczem, co?'
'Tak, jestem,' Nie moglem powstrzymać się od uśmiechania.
'Cóż, nie rób niczego, czego ja bym nie zrobił.'
Zignorowałem to. Pan Sharma w bólach namiętności nie był obrazem, który chciałem mieć w głowie. Nawet on zakładał, że Pandora i ja mamy seksualne relacje. Wszyscy nasi przyjaciele zakładają, że Panda i ja mamy seksualne relacje. Myślę, że jedynymi ludźmi, którzy nie zakładali, że pieprzymy się jak króliki, jak to się mówi, były matki moja i Pandory, ale nie wydaje mi się, żeby nawet one były przekonane.
To nie tak, że nie chciałem uprawiać seksu z Pandorą. Ja po prostu chciałem, żeby było idealnie. Nie interesowało mnie robienie tego gdziekolwiek, jak zwierze. To dla ludzi pokroju Cooka. Nie dla mnie.
Szedłem na spotkanie z Pandorą z odnowionym przekonaniem. Dziewczyna, którą kocham zasługuje na coś lepszego niż szybki numerek za ławką.
Ale kiedy zbliżałem się do miejsca naszego spotkania na przystanku autobusowym, dostrzegłem Pandorę chodzącą w tę i z powrotem jak szalona. 
Przyspieszyłem kroku.
'Cześć Panda.' Uśmiechnąłem się szeroko do mojej dziewczyny, ale nie potrafiłem wywołać uśmiechu na jej twarzy. Była bardzo zmartwiona. 'Co się stało?'
'Nie jest dobrze, Thomas,' powiedziała Pandora, wycierając łzy z policzków. 'Nie jest kurwa dobrze.'
'Co się stało?' Usiadłem na ławce pod daszkiem i skinąłem na Pandore, żeby usiadła obok mnie. 'Pokłóciłaś się z mamą?'
'Niezupełnie,' Panda pociągnęła nosem. 'Cóż, w pewnym sensie. To znaczy...' Zamknęła oczy. 'Ona mnie nie słucha. Próbowałam jej powiedzieć o tobie. O tym jaka już jestem dorosła. Wystarczająco, żeby mieć chłopaka i robić z nim różne rzeczy. Wiesz?'
'Pandora! Rozmawiałaś ze swoją matką o seksie?'
'Chciałam.' Pandora ścisnęła moją dłoń. 'Ale nawet do tego  nie doszłam.'
'Dzięki Bogu za to.' Wypuściłem głośno powietrze. 'Nie godzi się, żeby rozmawiać o takich rzeczach z matką. Ona nie chce o tym wiedzieć.'
'Cóż, powinna!' wykrzyczała Pandora. Puściła moją dłoń. 'Chodzi o czas, Thomas. Jestem gotowa.'
Spojrzałem w dół na pączka w torbie. 'Chodzi o to, Pandora, że nie wiem czy ja jestem na to gotowy. Nie z Tobą. Jesteś wyjątkowa. Nie chcę tego schrzanić.' 
'Więc mnie nie kochasz?' Pandora wyglądała okropnie. 'Nie możesz mnie kochać.'
'Nie. Właśnie chodzi o to, że kocham i nie chcę się z tym spieszyć,' odpowiedziałem jej. 'Mamy czas, Panda. Ten czas wkrótce nadejdzie.' 
 ______________________________
Rozdział dzień wcześniej, bo jutro prawdopodobnie nie będę mieć czasu.  Kolejny w piątek. ^^

2 komentarze:

  1. Yayy już rozdział ♥ dziękuje dziękuje i jeszcze raz dziękuje za tak cudowne tłumaczenie ... wiem powtarzam sie przy każdy rozdziale ale tak cudownie tłumaczysz i piszesz to że nic innego nie pozostaje napisać

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cie, kobieto :D Za to, że tłumaczysz. :)

    Thomas jest takim romantykiem... ah:)

    Life-is-harder-than-death.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń