wtorek, 19 lutego 2013

Emily.

Emily

Friday 14 August

Back at the chalet



I slept all the way back from Paris. I was up at 8am to check out of the hotel. Nauseous and depressed. I wouldn't be doing coke again anytime soon.
As I stood at the reception desk, the events of the night before flitered back into my head. The cold light of day made the night before seem grotesque - I shuddered. I don't go for those obvious predators like Anna for a reason. They're usually a bit fucked up. I longed for Naomi. Just thinking about her nose and mouth twitching when she tries not to laugh made me feel desperate.
But I would never see any ofe those people again. I'd been careful not to give Anna any contact details. And anyway, I reminded myself for the hundredth time. Naomi was AWOL.
Mum was waiting at the station, working the Desperate Houswife look in purple Juicy tracksuit and jewelled flipflops. She looked me up and down.
'You haven't been walking round Paris in that get-up?' she asked, taking in my plimsolls and creased cotton harem pants. 'You must have given them all a right fright, sweetheart!'
I wasn't in the mood for a style counselling session from my mother. I had bigger fish to fry. We drove in silence back to the chalet, and as soon as we arrived I raced inside to plug in my phone charger. I drank nearly a litre of water, waiting for the connection to kick in.

Ten missed calls. All from Naomi. A mixture of relief and dread swept through me as I listened to the messages. At first they were soft and loving, Naomi babbling abut Cook and Freddie's pathetic shagaton. Missing me. But after the fourth message she was hostile. 'If you're not too busy skinny-dipping with your boyfriend, give me a call some time.' By message ten, she was in full ice-queen mode. 'Fuck you, Emily. If you've got cold feet, at least have the guts to talk to me about it.'
Shit. I didn't get it. I'd told her about my phone being MIA. She had Katie's number. What the fuck had happened?
Nervously, I called her back. She picked up after thirty seconds, which is like fucking ages if you think about it.
'Yep.'
'Naomi.' My thorat felt constricted, my voice breathly and nasal at the same time. 'I'm so sorry, babe. I don't know what happened. I didn't have my phone. But I gave you Katie's number. You didn't call me back.'
'You never phoned me.' Her voice was like ice. 'Once.'
'I did.' I was panicking now. 'I swear to God. I called you loads.'
'What's my number?'
'What?'
'What's my number, Emily? And don't look at your phone.'
'07793...23468,' I said haltingly. I always had trouble with those middle digits.
'Wrong. Wrong. Wrong,' said Naomi.
There was silence.
'Shit. I've been calling a complete stranger, then.' I closed my eyes. So, it was all a horrible misunderstanding. 'But my God, Naomi. I've had the weirdest fucking two days. You're not gonna belie-'
'Whatever,' she cut me off, coldly. 'Doesn't matter that you can't even remember my phone number. That you were too busy twatting about with your new friend to double-check my fucking number.'
'Listen, babe. Katie and I went to Paris. She nicked my phone and then fucked off in the middle of the night. Just ran off. I spent the whole of yesterday out of my mind, looking for her.' I bit my lips, I wasn't going to think about last night. It never happened. 'And she only got in touch this morning to tell us where she is.' I paused, batting away that little white lie. 'So, sorry if I didn't have the wherewithal to chase you up. I was kind of caught up in a major fucking drama of my own.' I stopped and drew breath.
'So where is she?' said Naomi after a few seconds. 'Where's the silly cow now?'
'In Venice, with Effy.'
'You're fucking kidding me?'
'Nope. Maybe she wants ''closure'' or some shit like that?'
'Hmmm.' Naomi sighed. 'Well. I suppose that explains your neglect.'
I smiled into the phone. 'I haven't stopped thinking about you. I've missed you like hell. It's been frustrating for me, too, you know.'
'Yeah, yeah,' she said. 'I forgive you, Emily Fitch. I can see how the whole ridiculous pantomime has played out. All orchestrated by the toxic twin, as usual.'
That wasn't really fair. But better to just go along with it for now.
'Anyway,' said Naomi. 'I've got to go. Kieran's got some stuff for me to look at.'
'Right. What stuff?'
'Nothing much,' she said vaguely. 'Look...Let's speak this evening, yeah?'
'OK,' I said, hurt. 'Speak later. Love you.'
'Yeah, bye,' said Naomi. 'Later.' She hung up.
Serves you right, Emily. I told myself. Serves you fucking right.
________________________________________

Emily

Piątek 14 Sierpnia

Z powrotem w domku


Przespałam całą drogę powrotną z Paryża. Obudziłam się o 8 rano, żeby wymeldować się z hotelu. Znudzona i zdołowana. Więcej nie będę wciągać koki w najbliższym czasie.
Kiedy stałam w recepcji, wydarzenia poprzedniej nocy wracały do mojej głowy. Zimne światło dnia sprawiło, że ta noc wydawała się groteskowa - wzdrygnęłam się. Nie lecę na takie typowe drapieżniki jak Anna z jednego powodu. Zazwyczaj są oni trochę zjebane. Pragnęłam Naomi. Już samo myślenie o jej nosie i ustach, drżących kiedy próbuje się nie śmiać, sprawiało, że czułam się zdesperowana.
Ale nigdy więcej nie zobaczę tych ludzi. Byłam ostrożna nie dając Annie żadnego kontaktu. I w każdym razie, przypomniałam sobie po raz setny. Naomi była najważniejsza.
Mama czekała na stacji, mając to spojrzenie Zdesperowanej Gospodyni Domowej, ubrana w ostro fioletowy dres i  błyszczące klapki. Zlustrowała mnie od góry do dołu.
'Nie chodziłaś chyba w tym stroju po Paryżu?' zapytała, patrząc na moje tenisówki i marszczone bawełniane haremki. 'Musiałaś ich wszystkich nieźle wystraszyć, kochanie!'
Nie byłam w nastroju na sesje modowych rad od mojej matki. Miałam większy orzech do zgryzienia. Jechałyśmy w ciszy do domku, a kiedy tylko dotarłyśmy, wpadłam do środka, że podłączyć telefon do ładowarki. Wypiłam prawie litr wody, czekając na sygnał, że mogę go włączyć.

Dziesięć nieodebranych połączeń. Wszystkie od Naomi. Połączenie ulgi i strachu przeszło przeze mnie, kiedy odsłuchiwałam wiadomości. Na początku były czułe i pełne miłości, Naomi paplała o żałosnym ruchatonie Cooka i Freddiego. Tęskniła za mną. Ale po czwartej wiadomości była nieprzyjazna. 'Jeśli nie jesteś zbyt zajęta pływaniem nago ze swoim chłopakiem, zadzwoń do mnie kiedyś.' Przy dziesiątej wiadomości była w pełnym trybie królowej śniegu. 'Pierdol się, Emily. Jeśli stchórzyłaś, przynajmniej miej odwagę porozmawiać o tym ze mną.'
Cholera. Nie łapałam tego. Powiedziałam jej o moim zgubionym telefonie. Miała numer Katie. Co się do kurwy stało?
Nerwowo oddzwoniłam do niej. Odebrała po trzydziestu sekundach, co było jak pierdolone wieki, jeśli się nad tym zastanowić.
'Taa.'
'Naomi.' zaschło mi w gardle, oddychałam nim i nosem w tym samym czasie. 'Przepraszam, skarbie. Nie wiem co się stało. Nie miałam telefonu. Ale dałam ci numer Katie. Nie oddzwoniłaś do mnie.'
'Nigdy do mnie nie zadzwoniłaś.' jej głos był jak lód. 'Ani razu.'
'Zadzwoniłam.' panikowałam. 'Przysięgam na Boga. Dzwoniłam do ciebie wiele razy.'
'Jaki jest mój numer?'
'Co?'
'Jaki jest mój numer, Emily? I nie patrz do telefonu.'
'07793...23468,' powiedziałam zatrzymując się. Zawsze miałam problem z tymi środkowymi cyframi.
'Źle. Źle. Źle,' powiedziała Naomi.
Zapadła cisza.
'Cholera. Dzwoniłam do kogoś kompletnie obcego w takim razie.' Zamknęłam oczy. Więc to było okropne nieporozumienie. 'Ale mój Boże, Naomi. To były najdziwniejsze dwa dni. Nie uwie-'
'Wszystko jedno,' chłodno mi przerwała. 'Nie ma znaczenia, że nie możesz nawet zapamiętać mojego numeru telefonu. Że byłaś zbyt zajęta robieniem z siebie idiotki ze swoim nowym przyjacielem, że nawet nie mogłaś drugi raz sprawdzić mojego jebanego numeru.'
'Posłuchaj, skarbie. Razem z Katie pojechałyśmy do Paryża. Zwędziła mi telefon, a potem spierdoliła w środku nocy. Po prostu uciekła. Spędziłam cały wczorajszy dzień na szukaniu jej.' Przygryzłam wargę, nie zamierzałam myśleć o ostatniej nocy. To nigdy się nie zdarzyło. 'I skontaktowała się jedynie dziś rano, żeby powiedzieć, gdzie jest.' przerwałam, posługując się tym małym kłamstwem. 'Więc, przepraszam jeśli nie miałam odpowiednich środków, żeby się skontaktować. Musiałam w pewnym sensie nadążyć za moim  poważnym dramatem sama.' zatrzymałam się i wzięłam oddech. 
'Więc gdzie ona jest?' zapytała Naomi po kilku sekundach. 'Gdzie jest teraz głupia krowa?'
'W Wenecji, z Effy.'
'Żartujesz sobie kurwa ze mnie?'
'Nie. Może chce ''zakończenia'' czy jakiegoś gówna w tym stylu?'
'Hmmm.' Naomi westchnęła. 'Cóż. Podejrzewam, że to wyjaśnia twoje zaniedbanie.'
Uśmiechnęłam się do telefonu. 'Nie przestałam o tobie myśleć. Cholernie za tobą tęsknię. Dla mnie to też było frustrujące, wiesz.'
'Tak, tak,' powiedziała. 'Wybaczam ci, Emily Fitch. Rozumiem jaka zabawna pantomima została rozegrana. A wszystko zaaranżowane przez toksyczną bliźniaczkę, jak zwykle.' 
To nie było do końca w porządku. Ale lepiej po prostu teraz się z tym zgodzić.
'W każdym razie,' zaczęła Naomi. 'Muszę kończyć. Kieran ma dla mnie kilka rzeczy do przejrzenia.'
'Dobrze. Jakich rzeczy?'
'Nic takiego,' powiedziała wymijająco. 'Posłuchaj...porozmawiajmy wieczorem, co?'
'OK,' powiedziałam z bólem. 'Pogadamy potem. Kocham cię.'
'Taa, cześć,' powiedziała Naomi. 'Na razie.' rozłączyła się. 
Masz to na co zasłużyłaś, Emily, powiedziałam do siebie. Masz to na co sobie kurwa zasłużyłaś. 


6 komentarzy:

  1. Wow, szybko pojawił się nowy rozdział. A z kim następny? Mam nadzieję, że z Effy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejny rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Żyjesz jeszcze? :D Jeśli tak to powiesz kiedy będzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie..cierpliwości ;)
    Jak Shayla przetłumaczy kolejny rozdział, to wstawi... Na pewno ma wiele ważniejszych rzeczy do roboty niż tłumaczenie tej książki, więc uszanujmy, że w ogóle to robi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dziękuję za wsparcie! :D nie no, nie robię tego specjalnie, naprawdę, po prostu wiecie jak to jest mieć spr z bio, polskiego i fizyki w jednym tygodniu? ; > nie miałam za bardzo czasu, a gdybym mogła już dawno bym nowy rozdział dodała. Ale już się biorę za kończenie przepisywania i tłumaczenie więc do jutra będzie, chyba, że się spręże dziś, ale szczerze nie wiem czy dam radę, więc nie obiecuję. *,*

      Usuń