poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Katie.

Katie

Saturday 15 August

Effy's apartment, later



'So,' said Anthea, opening anither packet of fags. 'What are you two up to this evening?'
Effy looked sideways at me and then back at her mum. 'Haven't decided yet. I thought Aldo might take us out somewhere. If he's around.' She stared ath Anthea. 'He said something last night...'
'Did he?' Anthea blew out a stream of smoke. Gross. She must be on forty a day. 'Don't bug him, Effy...He might feel obliged.'
'Why the fuck would he feel obliged?' Effy waved the smoke out of her face. 'He likes me.'
'Of course he likes you. Doesn't mean you should take advantage. That's all.'
Anthea got up and started rooting around in a cupboard. She took out some glasses and put them on the table. Effy yawned aggressively. I watched the two of them. Like what the fuck was the vibe between those two?
She'd been in an OK mood till we'd got back to the apartment last night and found her mum getting pissed with Aldo. For the rest of the night till Anthea went to bed she had a face like a slapped arse. And the two od them were buzzing around Alfredo like bees to the honey. Tres fucking weird.
Then as soon as Anthea had disappeared Effy skinned up and Aldo had joined us as we sat on the little balcony smoking. Effy made a big deal out of sitting next to Aldo, touching her hair and laughing a lot. Amusing herself as usual. I was knackered, so I just sat trying to get comfortable on the metal chair.
'I used to do this a lot,' said Aldo, taking a toke on the spliff. 'When I was a student.' He smiled vaguely. 'When life stretched before me as-' he waved his hand around, groping for the words '-as this vast meadow of...of freedom and irresponsibility.' He passed the spliff over to Effy. 'I loved it. But there comes a time when it does not fit so well with...with the pursuit of a satisfying existence.' He looked across the balcony rail into oblivion. 'And of love.'
Effy coughed, stretched out her legs and traced down her thigh with one finger. One hand still holding the joint. His eyes followed her finger as it moved.
'So who did you lobr?' she asked.
Aldo rubbed his forehead. 'I was very much in love with a girl at university. Rosalla. She was...difficult. Very serious and very resistant to my advances. She was so beautiful.' He looked directly at us for the first time. 'She knew this, yet it didn't make her happy. It made her distrustful, actually. She did not think that any man truly liked her...Her remarkable looks got in the way.' He shook his head. 'But, beauty is not enough. There has to be more. And she was clever and thoughtful and fragile.' He looked away again. 'I wanted to take care of her.'
Effy was staring at him. She dropped the end of the spliff on to the concrete floor and put her hands over her knees. 'What happened to her?'
'She killed herself,' he said bleakly. 'She hanged herself in her room.'
'Fuck,' I murmured. Effy had gone pale. 
'That is when I changed,' said Aldo. 'I stopped thinking of my life ahead as indulgent...and indulgent playing field. It seemed important not to waste it. Instead I decided to find and hold precious those things that Rosalla felt she could never have.'
Effy was rocking slightly in her chair. She drew her legs up now and sat hugging them. 'So, you forgot about Rosalla?' she said.
He shook his head. 'I think about her every day. But you have to leave a certain kind of love behind.' He paused. 'It will destroy you if you don't.'
Effy and I looked at each other silently. This was starting to weird me out.
'Anyone want another drink?' said Effy, getting to her feet. 'I got some whisky.'
I shook my head. 'Ugh. No thanks.'
'I'll have a small one, thank you,' said Alod. I might have been stoned or whatever, but I'm sure his fingers touched the hem of her skirt as she brushed past him. I was beginning to feel like a fucking minor part in the Effy and Aldo Show. 
While Effy was getting the whisky, Aldo smiled at me. 'You are good friends with Effy?'
I hesitated. 'We know a lot of the same people,' I said, dodging the question.
'I think she needs her friends right now.' Aldo crossed his legs. 'She is not quie what she seems.'
'Right. Yeah,' I said awkwardly. 'Maybe.'
Effy appeared with two tumblers and a small bottle of whisky.
'I think I'm going to bed now,' I said, getting up, not knowing where that was.
'Right.' Effy lit a cigarette and waved it about in front of me. 'You're in my bed.' She gave a half smile, seeing the look on my face. 'Don't worry. You'll be perfectly safe.' She poured out a large measure of whisky for Aldo, and one for herself then glanced sideways at me. 'Don't wait up.'
____________________________

 

Katie 

Sobota 15 Sierpnia

Mieszkanie Effy, później


'Więc,' powiedziała Anthea otwierając kolejną paczkę fajek. 'Co robicie dziś wieczorem?'
Effy spojrzała na mnie bokiem, a potem z powrotem przeniosła wzrok na swoją mamę. 'Jeszcze nie zadecydowałyśmy. Pomyślałam, że Aldo mógłby nas gdzieś wziąć. Jeśli jest w pobliżu. ' Gapiła się na Athea'e. 'Powiedział wczoraj coś w tym stylu...'
'Naprawdę?' Anthea wypuściła falę dymu. Obrzydlistwo. Musi palić z czterdzieści dziennie. 'Nie zawracaj mu teraz głowy, Effy...może poczuć się zobowiązany.'
'Czemu do chuja miałby poczuć się zobowiązany?' Effy rozwiała dym z przed swojej twarzy. 'On mnie lubi.'
'Oczywiście, że cię lubi. To nie znaczy, że powinnaś to wykorzystywać. To wszystko.'
Anthea wstała i zaczęła szperać w szafkach. Wyjęła z nich jakieś kieliszki i postawiła je na stole. Effy agresywnie ziewnęła. Obserwowałam je dwie. Co to było kurwa za napięcie pomiędzy nimi?
Była w dobrym humorze, dopóki nie wróciłyśmy do mieszkania ostatniej nocy i nie znalazłyśmy jej mamy, upijającej się z Aldo. Przez resztę nocy, dopóki Anthea nie poszła do łóżka, miała twarz jak sklepana dupa. I obydwie lgnęły do Alfredo jak pszczoły do miodu. Bardzo kurwa dziwne.
Potem, jak tylko Anthea zniknęła, Effy skinęła na Aldo, żeby dołączył do nas, kiedy siedziałyśmy na małym balkonie paląc. Effy robiła wielką rzecz z siedzenia obok Aldo, dotykała swoich włosów i dużo się śmiała. Zabawiała się jak zwykle. Byłam wykończona, więc po prostu siedziałam, próbując wygodnie usadowić się na metalowym krześle.
'Kiedyś często to robiłem,' powiedział Aldo, zaciągając się skrętem. 'Kiedy byłem studentem.' Uśmiechnął się wymijająco. 'Kiedy życie rozciągało się przede mną jak-' machał rękami w koło, szukając słów  '-jak ogromna łąka...wolności i nieodpowiedzialności.' Przekazał skręta Effy. 'Kochałem to. Ale przychodzi czas, kiedy to już za bardzo nie pasuje do...do dążenia do satysfakcjonującej egzystencji.' Spojrzał przez poręcz balkonu w dal. 'I miłości.'
Effy kaszlnęła, wyciągnęła nogi i przejechała palcem po udzie. Jedną ręką wciąż trzymała skręta. Jego oczy podążały za jej palcem, kiedy nim poruszała.
'Więc kogo kochałeś?' zapytała.
Aldo potarł czoło. 'Byłem bardzo zakochany w dziewczynie z uczelni. Rosalli. Była...trudna. Bardzo poważna i bardzo odporna na moje rady. Była taka piękna.' Spojrzał prosto na nas po raz pierwszy. 'Wiedziała o tym, ale to wciąż nie uszczęśliwiało jej. To sprawiło, że była właściwie nieufna. Nie sądziła, że jakiś mężczyzna mógłby ją szczerze polubić...Jej niesamowity wygląd to uniemożliwiał.' Pokręcił głową. 'Ale piękno nie wystarcza. Musi być coś więcej. I była bystra, troskliwa i delikatna.' Znów odwrócił wzrok. 'Chciałem się nią zaopiekować.'
Effy gapiła się na niego. Upuściła resztkę skręta na betonową podłogę i objęła rękoma kolana. 'Co się z nią stało?'
'Zabiła się,' powiedział ponuro. 'Powiesiła się w swoim pokoju.'
'Kurwa,' szepnęłam. Effy zbladła.
'Wtedy się zmieniłem,' powiedział Aldo. 'Przestałem myśleć o przyszłym życiu jak o przyjemności...przyjemnej zabawie. Wydawało się ważne, żeby tego nie zmarnować. Zamiast tego, zdecydowałem się odnaleźć i utrzymać wartościowymi te rzeczy, o których Rosalla myślała, że nigdy nie mogłaby ich mieć.'
Effy delikatnie bujała się na krześle. Podciągnęła noni i siedziała przytulając je. 'Więc zapomniałeś o Rosalli?' odezwała się.
Potrząsnął głową. 'Myślę o niej każdego dnia. Ale musisz zostawić pewien rodzaj miłości za sobą.' Przerwał. 'To cię zniszczy, jeśli tego nie zrobisz.'
Effy i ja spojrzałyśmy na siebie w ciszy. To zaczynało mnie niepokoić.
'Ktoś chce kolejnego drinka?' zapytała Effy wstając. 'Mam trochę whisky.'
Pokręciłam głową. 'Ugh. Nie, dzięki.'
'Ja napiję się trochę, dziękuję,' powiedział Aldo. Mogłam być zjarana albo coś, ale jestem pewna, że jego palce dotknęły rąbka jej spódnicy, kiedy go mijała. Zaczynałam się czuć jak jakiś jebany nieistotny szczegół w przedstawieniu Effy i Aldo.
Kiedy Effy poszła po whisky, Aldo uśmiechnął się do mnie. 'Jesteście dobrymi przyjaciółkami z Effy?'
Zawahałam się. 'Znamy dużo tych samych osób,' powiedziałam wymijająco.
'Myślę, że ona potrzebuje teraz przyjaciół.' Aldo skrzyżował nogi. 'Nie jest zupełnie tym, czym się wydaje.'
'Racja. Taa,' powiedziałam niezręcznie. 'Może.'
Effy pojawiła się z dwoma szklankami i małą butelką whisky.
'Chyba pójdę teraz do łóżka,' powiedziałam wstając, ale nie wiedząc gdzie ono jest.
'Dobra.' Effy zapaliła papierosa i pomachała nim przede mną. 'Śpisz w moim łóżku.' Obdarzyła mnie połowicznym uśmiechem, widząc wyraz mojej twarzy. 'Nie martw się. Będziesz zupełnie bezpieczna.' Nalała ogromną ilość whisky dla Aldo i dla siebie, a potem spojrzała na mnie bokiem. 'Nie czekaj na mnie.'


niedziela, 24 marca 2013

JJ.

JJ

Saturday 15 August

JJ's bedroom


'Good lot of jizz that, GayJay,' said Cook, holding up a condom and examining it through one eye. He waved it in my face, laughing as I tried to move out of the way. 'Another tick on the Cook side of the score sheet, cheers very  much.'
I handed him a tissue and my wastepaper basket. 'There are elements to my task that I find profoundly unsettling,' I said. 'Monitoring your seminal fluid being one of them.'
Cook gave me a look. 'It's the only way, Jeremiah,' he said. 'Unless you want to take position underneath my bollocks?' He raised an eyebrow.
'Obviously not.' I sunk my head into my hands. 'But I'm not sure...I'm not sure that relegation to the role of Shag Arbiter is helping me in my own pointless desire to make contact, sexually speaking, with a member of the opposite sex.'
Cook was watching me warily.
'That is to say it is making me feel like a stooge. A clown. A laughable, dismissable human being. It is simply reinforcing my status as the only adolescent male in this city not to have successfully and confidently scored with a willing and nonpitying female of my own age.' I got up and paced the room.
'Not that I am not depressingly resigned to this role. It is just that when I have you bringing used condoms to my house on a daily basis it is icreasingly difficult to not explode in sheer, frustrated jealousy.' I paused to draw breath. 'In short, this is making me feel like shit.'
'Jaykins.' Cook stopped me in my tracks. 'It's just a stupid fucking game. We cank forget about it.'
He put his arm around me, and I stood, awkwardly encircled.
'Sit down mate.'
Cook gestured to my bed and sat down next to me. Once my respiratory rate had returned to near normal, he squeezed my knee and grinned.
'Jesus man, your wanking arm must have muscles like Popeye's.'
'It's not funny.'
'Chill out Jay, we all do it,' said Cook. 'Nothing to be ashamed of.'
'I know that,' I said, irritably. 'I would just rather not discuss it with you, that's all.'
'All right mate, calm down.'
He got up from the bed and walked around my room, picking things up and putting them down again. He could never sit still, yet apparently I am the hyperactive one.
'So,' he said, addressing A Parkzone F4U Corsair RTF with Spektrum Radio Gear, 'we'd better get you some action.'
'I'm not going to that brothel again,' I said.
'No, we're gonna find you a girl who'll shag you for free,' said Cook, picking up another, much rarer model aeroplane. I refrained from telling him to be careful. Red rag to a bull.
'Oh splendid,' I said, willing him not to break it. 'I'm sure she'll be dazzlingly attractive then.'
'Jay you crazy motherfucker, you crease me up,' said Cook, although he wasn't actually laughing. 'Seriously, leave it to me and Freds. We'll sort you out.'
'Why do I feel a sense of impending doom?' I said, sighing.
'Relax. It'll be sweet.'
I looked up at him. 'All right. But I refuse to keep score in your sex game any more.'
'If that's what you want.'
'OK, then. I am prepared to be complicit in this plan.' I rocked slightly back and forth on my bed. 'Now, please leave me alone. And take your ''jizzy'' condom with you.'
Cook slapped me affectionately on the back. 'Fair enough, Jay. And I'll sort it, don't you worry.'

And so it was that I found myself nervously approaching Ritzy's night club at 10pm that night. Freddie and Cook were already waiting, smoking weed around the back of the club. To say they looked encouragingly at me as I walked towards them would be overstating it, but thet did their best.
'Fuck's sake JJ, stop vibrating,' said Freddie. 'It'll be fine.'
He handed me his spliff. 'Have some of this, it'll relax you.'
Or interfere with my medication and turn me loony. I shook my head.
'Her name's Holly,' said Cook, grabbing the proffered spliff. 'And as far as she's concerned this is a blind date with our best mate, so keep those fruitloop tendencies in check, yeah?'
'Right, yes, fine, I'll try my best.'
'Calm, JJ, yeah? Caaaalm.'
'Calm, yes, calm calm calm.'
My two best friends looked at me with what I saw was genuine consternation. I took some slow, deep breaths. 'Wheeew. Right. I'm fine now. Let's do this.'
'Sure?' said Freddie. I nodded. 'OK.' And I followed them into the club.
But it soon transpired that I wasn't fine. The noise and crowds, which don't usually bother me, freaked me out. I needed to leave as soon as humanly possible.
It was unfortunate that I began to articulate this to Freddie just as Holly appeared. Fred cut me off.
'JJ, this is Holly. Holly, JJ.'
I should try to describe what she looked like, but I can't remember. I think she probably said hello, but all I can recall is the expression on her face as I started banging the side of my head with my fists.
'Sorry sorry sorry I can't do this I thought I could but I can't I'm sure you're lovely but really you don't want to have sex with me I can't do this can't do this can't do this can't do this can't do this can't do this...'
Freddie covered my fists with his own and held them at the side of my face, 'JJ, SNAP OUT OF IT. C'mon mate.Calm down...Calm.'
My breathing slowed, just in time for me to hear Holly shouthing her thanks to Cook for setting her up with a 'fucking special needs kid'. I pulled away and ran. Freddie tried to grab me, but I screamed at him to fuck off and next thing I knew I was at home gouging into my bedroom wall with a Biro.

I woke upa few hours later on the floor, still dressed. I looked at my phone. 5am. I pulled on my pyjamas and crawled into bed, but couldn't sleep. Thirty-seven minutes later I got up again, put my clothes back on and left the house, holding my breath as I closed the front door. I'd left my mum a note, but I still didn't want to wake her. I needed to walk.

'Hey, JJ!' It was Thomas, waiting at a bus top.
'What are you doing up?' I asked, veering off my trajectory to join him.
'I have an early shift at work. And you?'
'Couldn't sleep,' I said, rocking on my heels.
'I see.'
We stood in silence for a few moments.
'Anyway,' he said. 'Here's my bus, so..'
'I'll come with you,' I said quickly, and hopped on.
Thomas shrugged and smiled. 'OK, that would be nice.'
We sat at the front upstairs: my favourite seat. I wiped the condensation off the window with my sleeve.
'So. How are thing?' asked Thomas.
'Oh. You know. Cook and Freddie are competing to see who can have the most casual sex.' I breathed on the window, wrote my name with my finger. 'And I'm not.'
Thomas shook his head. 'Sex,' he said mysteriously. He gazed out of the foggy window. 'What is this obsession with sex?'
'You'd know if you weren't getting any,' I said. 'And had no prospect of ever getting any.'
Thomas turned back to me. 'OK. I tell you something that perhaps makes you feel better,' he said. 'I am not having any sex either.'
'Really?' I said. 'But Pandora-?'
Thomas cut me off. 'No, Pandora very much wants us to. I don't. Not yet, anyway.'
'Yes well, I wish I had that problem,' I said, moodily.
'I think perhaps you wouldn't if you did,' said Thomas in a quiet voice.
For a few minutes we sat in silence. The movement of the bus had almost sent me to sleep when suddenly Thomas spoke, making me jump.
'You know, Cook is an empty person,' he said, angrily. 'He does not care about anyone, I think. He only cares about sex.'
I winced. Of course: I'd forgotten about Pandora's history with Cook.
'He is a bit shallow in that respect,' I conceded. Thomas raised an eyebrow. 'But he's not a bad person. There are reasons for his unorthodox approach to life...'
'Really.' Thomas sounded sceptical.
'Well, to put it bluntly, his dad's a selfish bastard who doesn't give a shit about him,' I said. 'Cook used to worship him.'
'Used to?' asked Thomas.
'I think the scales have fallen from his eyes, in that sense,' I said.
'I see,' said Thomas. 'I have lost my father, but at least I know that he was a good man.' He looked down at his bus pass, flicked the cover a few times. 'I did not know this. Poor Cook.' He went back to his bus-pass flicking. It was kind of hypnotic.
'So...what are you going to do about Panda?' I asked.
'I don't know,' said Thomas. 'I am struggling with doing the right thing.'
'How nice to have that luxury,' I said, pulling my hood up. 'But you're probably right to put your food down. I should try that sometimes.'
Thomas grinned and gripped my shoulder. 'You are a good man, JJ,' he said. 'Your time will come. Be patient. It will come.'
 _____________________________

JJ

Sobota 15 Sierpnia

Sypialnia JJ'a


'Spora ilość spermy, GayJay,' powiedział Cook, trzymając w górze kondom i przyglądając mu się jednym okiem. Pomachał mi tym przed twarzą, śmiejąc się, kiedy próbowałem się odsunąć. 'Kolejny punkt po stronie Cooka na tabeli wyników, dziękuję bardzo.'
Podałem mu chusteczkę i koszyk na zużyte papiery. 'To są elementy mojego zadania, które uważam za dogłębnie niepokojące,' powiedziałem. 'Monitorowanie twoich istotnych wydzielin jest jednym z nich.'
Cook spojrzał na mnie. 'To jedyny sposób, Jeremiah,' powiedział. 'Chyba, że chcesz zająć stanowisko przy moich jajach?'
Uniósł brew.
'Oczywiście, że nie.' Schowałem głowę w moich dłoniach. 'Ale nie jestem pewny...nie jestem pewny, czy klasyfikowanie mnie do roli Rucha-Arbitera pomaga mojemu własnemu beznadziejnemu pożądaniu nawiązać kontakt, w seksualnym sensie, z przedstawicielką przeciwnej płci.'
Cook obserwował mnie bacznie.
'Jednym słowem to sprawia, że czuję się jak marionetka. Clown. Śmiechu warty, odrzucający człowiek. To zwyczajnie wzmacnia mój status jedynego dorastającego mężczyzny w tym mieście, który z sukcesem i pewnością siebie nie zaliczył chętnej i nie-współczującej kobiety w moim wieku.'  Wstałem i przeszedłem się po pokoju. 'Nie, że depresyjnie nie chcę zrezygnować z tej roli. Chodzi o to, że kiedy przynosisz mi zużyty kondom do mojego domu, o dziennej porze, to jest coraz bardziej trudno nie eksplodować z czystej, sfrustrowanej zazdrości.' Przerwałem, żeby zaczerpnąć powietrza. 'W skrócie, to sprawia, że czuję się jak gówno.'
'Jaykins.' Cook zatrzymał mnie. 'To tylko głupia, pojebana gra. Możemy o tym zapomnieć.'
Objął mnie ramieniem, a ja stałem w niezręcznym objęciu.
'Usiądź kolego.'
Cook wskazał na moje łóżko i usiadł obok mnie. Kiedy częstość moich oddechów wróciła niemal do normy, ścisnął moje kolano i uśmiechnął się szeroko.
'Jezu, stary, twoja ręka od masturbacji musi mieć mięśnie jak Popeye'
'To nie jest zabawne.'
'Wyluzuj Jay, wszyscy to robimy,' powiedział Cook. 'Nie ma się czego wstydzić.'
'Wiem o tym,' odparłem z irytacją. 'Wolałbym po prostu o tym z tobą nie dyskutować, to wszystko.'
'W porządku stary, uspokój się.'
Wstał z łóżka i przeszedł się po moim pokoju, podnosząc różne rzeczy i odkładając je z powrotem. Mógł tak bez końca, najwyraźniej ja jestem tym nadpobudliwym.
'Więc,' zaczął, mówiąc do modelu Parkzone F4U Corsair RTF ze Spektrum Radio Gear, 'Lepiej zapewnijmy ci trochę akcji.'
'Nie wybieram się więcej do tego burdelu,' powiedziałem.
'Nie, znajdziemy ci dziewczynę, który przeleci cię za darmo,' powiedział Cook, podnosząc kolejny, dużo rzadszy model samolotu. Powstrzymywałem się od powiedzenia mu, żeby był ostrożny. To byłoby jak czerwona płachta na byka.
'Oh wspaniale,' powiedziałem, chcąc, żeby tego nie zepsuł. 'Jestem pewny, że będzie oślepiąco atrakcyjna w takim razie.'
'Jay ty zwariowany skurwysynu, rozśmieszasz mnie,' powiedział Cook, mimo, że wcale się nie śmiał. 'Serio, zostaw to mi i Fredsowi. Załatwimy to za ciebie.'
'Czemu wyczuwam zbliżający się Sąd Ostateczny?' powiedziałem, wzdychając.
'Spokojnie, będzie słodko.'
Podniosłem na niego wzrok. 'W porządku. Ale odmawiam dalszego pilnowania wyniku w waszej seks grze.'
'Jeśli tego chcesz.'
'OK, w takim razie. Jestem przygotowany do wzięcia udziału w tym planie.' Bujałem się delikatnie do przodu i do tyłu na moim łóżku. 'Teraz proszę, zostaw mnie samego. I zabierz swojego ''zaspermionego'' kondoma ze sobą.'
Cook poklepał mnie czule po plecach. 'W porządku, Jay. I zajmę się tym, nie martw się.'

I stało się tak, że o godzinie dwudziestej drugiej, nerwowo zbliżałem się do klubu nocnego. Freddie i Cook już tam byli, czekając, paląc trawę na zewnątrz klubu. Powiedzieć, że spojrzeli na mnie zachęcająco, kiedy szedłem w ich kierunku, byłoby wyolbrzymieniem, ale zrobili co mogli.
'Do kurwy nędzy JJ, przestań się trząść,' powiedział Freddie. 'Będzie dobrze.' Podał mi skręta. 'Masz trochę, to cię rozluźni.'
Albo zmiesza się z moimi lekami i zamieni mnie w świra. Pokręciłem głową.
'Ma na imię Holly,' powiedział Cook, biorąc zaofiarowanego skręta. 'I jedyne co wie, to to, że jest to randka w ciemno z naszym najlepszym kumplem, więc kontroluj te swoje świrowate tendencje, tak?'
'Dobrze, tak, w porządku. Zrobię co w mojej mocy.'
'Spokojnie, JJ, tak? Spokooojnie.'
'Spokojnie, tak, spokojnie spokojnie spokojnie.'
Moi dwaj najlepsi przyjaciele patrzyli na mnie, z tego co zauważyłem, ze szczerym przerażeniem. Wziąłem kilka powolnych, głębokich wdechów. 'Wheeew. Dobrze. W porządku. Zróbmy to.'
'Na pewno?' zapytał Freddie. Pokiwałem głową. 'OK.' I podążyłem za nimi do klubu.
Ale szybko wyszło na jaw, że nie było w porządku. Hałas i tłumy, które zazwyczaj mi nie przeszkadzając, wystraszyły mnie. Musiałem wyjść tak szybko jak to dla człowieka możliwe.
Niestety zacząłem dawać o tym do zrozumienia Freddiemu, akurat wtedy kiedy pojawiła się Holly. Fred mi przerwał.
'JJ, to Holly. Holly, JJ.'
Powinienem spróbować opisać jak wyglądała, ale nie pamiętam. Myślę, że chyba powiedziała cześć, ale jedyne co mogę sobie przypomnieć to wyraz jej twarzy, kiedy zacząłem walić się pięścią po głowie.
'Przepraszam przepraszam przepraszam Nie mogę tego zrobić Pomyślałem że mogę ale nie mogę Jestem pewien że jesteś urocza ale naprawdę nie chcesz uprawiać ze mną seksu nie mogę nie mogę nie mogę nie mogę nie mogę...'
Freddie zakrył moje pięści swoimi własnymi i przycisnął je do mojej twarzy, 'JJ, OTRZĄŚNIJ SIĘ Z TEGO. No dalej, stary. Uspokój się...spokojnie.'
Mój oddech zwolnił akurat wtedy, kiedy usłyszałem Holly, wykrzykującą podziękowania do Cooka za umówienie jej z ''pierdolonym dzieckiem specjalnej troski'. Wycofałem się i uciekłem. Freddie próbował mnie złapać, ale krzyknąłem do niego, żeby się odpierdolił i następną rzeczą o której wiem, to to, że byłem w domu, dłubiąc długopisem w ścianie mojej sypialni. 

Obudziłem się kilka godzin później na podłodze, wciąż w ubraniu. Spojrzałem na mój telefon. Piąta rano. Nałożyłem piżamę i wpełzłem do łóżka, ale nie mogłem spać. Trzydzieści siedem minut później znów wstałem, nałożyłem z powrotem ubranie i wyszedłem z domu, wstrzymując oddech kiedy zamykałem frontowe drzwi. Zostawiłem mamie wiadomość, ale i tak nie chciałem jej obudzić. Musiałem się przejść.

'Hej, JJ!' Był to Thomas, czekający na przystanku autobusowym.
'Czemu tak wcześnie na nogach?' zapytałem, zmieniając moją trasę, aby do niego dołączyć.
'Mam wczesną zmianę w pracy. A Ty?'
'Nie mogłem spać,' powiedziałem, bujając się na moich butach.
'Rozumiem.'
Staliśmy w ciszy przez jakiś czas.
'W każdym razie,' zaczął. 'Jedzie mój autobus, więc...'
'Pojadę z tobą,' powiedziałem szybko i wskoczyłem do autobusu.
Thomas wzruszył ramionami i uśmiechnął się. 'OK, byłoby miło.'
Usiedliśmy na przodzie, na drugim piętrze: moje ulubione miejsce. 
Wytarłem krople na szybie moim rękawem. 
'Więc, jak się sprawy mają?' zapytał Thomas.
'Oh. No wiesz. Cook i Freddie rywalizują, żeby zobaczyć kto może zaliczyć najwięcej przygodnego seksu.' Chuchnąłem na szybę i palcem napisałem swoje imię. 'A ja nie biorę udziału.'
Thomas potrząsnął głową. 'Seks,' powiedział tajemniczo. Odwrócił wzrok od zamglonej szyby. 'Co to za obsesja na punkcie seksu?'
'Wiedziałbyś, gdyby nikt ci nie dawał,' powiedziałem. 'I nie miałbyś żadnych perspektyw na to, żeby kiedyś ktoś ci dał.'
Thomas odwrócił się do mnie. 'OK. Powiem ci coś, co może sprawi, że poczujesz się lepiej,' powiedział. 'Też nie uprawiam seksu.'
'Naprawdę?' zapytałem. 'Ale Pandora-?'
Thomas mi przerwał. 'Nie, Pandora bardzo chce. Ja nie chcę. Nie teraz w każdym razie.'
'Tak, cóż, chciałbym mieć taki problem,' powiedziałem markotnie.
'Myślę, że prawdopodobnie nie chciałbyś, gdybyś go miał,' odparł ściszonym głosem Thomas.
Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. Ruch autobusu prawie mnie uśpił, kiedy nagle Thomas odezwał się, co sprawiło, że podskoczyłem. 
'Wiesz, Cook jest pustą osobą,' powiedział ze złością. 'Nie dba o nikogo, tak myślę. Obchodzi go tylko seks.'
Skrzywiłem się. Oczywiście: Zapomniałem o historii Pandory i Cooka.
'Jest trochę płytki pod tym względem,' przyznałem. Thomas uniósł jedną brew. 'Ale nie jest złą osobą. Są powody, dla których ma takie nieortodoksyjne podejście do życia...'
'Naprawdę.' Thomas brzmiał sceptycznie.
'Cóż, mówiąc bez ogródek, jego tata jest samolubnym draniem i gówno go on obchodzi,' powiedziałem. 'Cook kiedyś go wielbił.'
'Kiedyś?' zapytał Thomas.
'Myślę, że stracił w jego oczach, w tym sensie,' powiedziałem.
'Rozumiem,' odparł Thomas. 'Straciłem ojca, ale przynajmniej wiem, że był dobrym człowiekiem.' Spojrzał w dół na swój bilet, pstrykając nim parę razy. 'Nie wiedziałem o tym. Biedny Cook.' Wrócił do pstrykania. Było to w pewnym sensie hipnotyczne.
'Więc...co zamierzasz zrobić z Pandą?' zapytałem.
'Nie wiem,' powiedział Thomas. 'Borykam się ze zrobieniem właściwej rzeczy.'
'Jak miło mieć ten luksus,' powiedziałem nakładając kaptur. 'Ale prawdopodobnie robisz dobrze decydując się na to. Powinienem kiedyś spróbować.'
Thomas uśmiechnął się szeroko i ścisnął moje ramię. 'Jesteś dobrym facetem, JJ,' powiedział. 'Twój czas nadejdzie. Bądź cierpliwy. Nadejdzie.'

wtorek, 19 marca 2013

Katie.

Katie

Saturday 15 August

Effy's place, Venice


'Give me a break,' I heard Anthea saying. 'So we had a few drinks last night. What's the matter? You worried I might start having some fun?'
'I didn't say that.' Effy's voice. 'It's just...'
'Just what?'
'Nothing. Just you fucking try and take over, that's all.'
I got out of bed and tiptoed into the hall.
'Your friend Katie didn't seem to mind,' said Anthea.'Pass me the kettle, would you?' She was running the tap now. 'And Alfredo enjoyed himself. We all did.'
'It's Aldo,' Effy said sulkily. 'Why do you keep calling him Alfredo?'
'`Cause that's his fucking name, Effy.'
I moved towards the bathroom. As I reached the door, Effy appeared out of the kitchen.
'Hi,' I said nervously. 'All right?'
'Fine.' She didn't look it. 'Sleep OK?'
'Great.' I tugged at my vest top, hugged myself self-consciusly. 'All right if I have a shower?'
'Do what you want. Just don't use all the hot water.'
We eyed each other, like a couple of rival species.
'I won't be long,' I told her, pushing the bathroom door open. 'All yours in a minute.'
'Want some breakfast, Katie?' Anthea called to me. 'Coffee?'
'Great. Thanks Anthea...' I shut the door and leaned back against it. 
I should never have come here. 

I'd walked for miles that night I left Emily in the hotel. Crying. People were coming home from clubs and bars, but I just kept my head down and pushed past them. Not even the cat calls from some boys crowding out of a pool hall made me look up. Not interested. Can't put it on tonight. Sorry. And then I just dissolved, became invisible, floating above everyone.
I ended up at the Gare du Nord. 5am. My legs were stiff. I holed up in the weirdly clean station toilets and slept in a cubcile till eight, when the cleaner banged on the door. Probab;y thought I was a prostitute. Fuck knows I looked like one. I washed my face and put on some make-up and flet human again. 
But I still don't know what I was doing. Where exactly I planned to go. I sat in the station cafe for a bit, just going over and over the night before. And I thought of the last time I was genuinely happy. I came up with a memory of about three years ago. Me and Emily on the Water Ride at Alton Towers. Screaming into each other's faces, holding hands. Just the two of us. We were fifteen. Dad had bought us both iPods for out birthday. We'd put all the same music on both. But I'd chosen it. I chose everything. 
I drank the rest of my coffee and wandered out of the station. Montmartre was nearby. It said so on all the streets signs. I wandered in and out of musty old churches, sat on ancient, crumbling walls and then on a bench eating a McDonalds. I thought of Emily's face if she could see me now. 'A McDonalds? You come all the way to Paris and eat a Big Mac?'
By early evening, exhaustion from the night before set in. I thought about the station toilets. Telling myself this was some kind of shitty hobo adventure, I decided to spend another night in my special cubicle. It hadn't stunk too much of piss and bleach. It was as good a place as any. First thing in the morning I had to catch a train from Paris-Bercy. If all went to plan. 
I got out my phone and scrolled down till I got to her name. A minute later I'd sent the message. I spent an hour waiting for her reply, wondering if she'd tell me to fuck off. I willed her not to. I needed her to end things, see. Finish it off. 
Please Effy, you owe me one. 

And now I'm here. The sky hasn't fallen down. The world is still turining. I'm still alive. 
I'm slightly disappointed. 
_____________________________

Katie

Sobota 15 Sierpnia

Mieszkanie Effy, Wenecja

 

'Daj spokój,' usłyszałam Anthea'e. 'Wypiliśmy kilka drinków ostatniej nocy. Co z tego? Martwisz się, że mogłabym się zacząć bawić?'
'Tego nie powiedziałam.' Głos Effy. 'Tylko po prostu...'
'Tylko co?'
'Nic. Po prostu kurwa starasz się i przejmujesz kontrolę, to wszystko.'
Wstałam z łózka i  zakradłam się na palcach do przedpokoju.
'Twoja przyjaciółka Katie zdawała się nie mieć nic na przeciwko,' powiedziała Anthea. 'Mogłabyś mi podać czajnik?' Odkręciła kurek. 'A Alfredo dobrze się bawił. Wszyscy się dobrze bawiliśmy.'
'To Aldo,' powiedziała nadąsana Effy. 'Czemu ciągle nazywasz go Alfredo?'
'Bo to jego jebane imię, Effy.'
Ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy dotarłam do drzwi, Effy wyszła z kuchni.
'Cześć,' powiedziałam nerwowo. 'Wszystko dobrze?'
'W porządku.' Nie wyglądała tak wcale. ' Spałaś OK?'
'Świetnie.' Pociągnęłam za mój podkoszulek i objęłam się z zażenowaniem rękami. 'W porządku jeśli wezmę prysznic?'
'Rób co chcesz. Tylko nie zużyj całej ciepłej wody.'
Patrzyłyśmy na siebie, jak para rywalizujących ze sobą gatunków. 
'Nie będę długo,' powiedziałam jej, otwierając drzwi łazienki. 'Za minutę będzie cała twoja.'
'Chcesz jakieś śniadanie, Katie?' Anthea zawołała do mnie. 'Kawy?'
'Świetnie. Dzięki Anthea...' zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. 
Nie powinnam była tu przyjeżdżać. 

Przeszłam tyle kilometrów tej nocy, kiedy zostawiłam Emily w hotelu. Płacząc. Ludzie wracali do domów z klubów i barów, ale ja tylko trzymałam głowę do dołu i mijałam ich. Nawet jakiś koleś wołający z tłumu wrzeszczących chłopaków przy stole bilardowym nie sprawił, że podniosłam wzrok. Nie byłam zainteresowana. Nie mogę dziś uprawiać seksu. Przykro mi. A potem po prostu rozpłynęłam się, stałam się niewidzialna, unosiłam się nad wszystkimi. 
Skończyłam na Gare du Nord. O piątej rano. Moje nogi były sztywne. Zatrzymałam się w zadziwiająco czystej toalecie na dworcu i spałam w jednej z kabin do ósmej, kiedy sprzątaczka zaczęła walić w drzwi. Prawdopodobnie myślała, że jestem prostytutką. Chuj wie, że tak właśnie wyglądałam. Umyłam twarz, nałożyłam trochę makijażu i poczułam się znów jak człowiek. 
Ale wciąż nie wiedziałam co zrobić. Gdzie właściwie planowałam się udać. Usiadłam na trochę w kawiarence na dworcu, przypominając sobie w kółko poprzednią noc. I pomyślałam o ostatnim razie, kiedy byłam naprawdę szczęśliwa. Przypomniałam sobie o sytuacji z przed około trzech lat. Ja i Emily na wodnym rajdzie w Alton Towers. Krzyczące sobie nawzajem w twarz, trzymające się za ręce. Tylko my dwie. Miałyśmy piętnaście lat. Tata kupił nam obydwu iPody na urodziny. Wrzuciłyśmy na oba taką samą muzykę. Ale ja ją wybrałam. Ja wybieram wszystko. 
Wypiłam resztkę kawy i opuściłam dworzec. Montmartre było w pobliżu. Tak mówiły wszystkie znaki na ulicy. Wchodziłam i wychodziłam do stęchłych starych kościołów, siadałam na starożytnych, zniszczonych ścianach, a potem na ławce, jedząc coś z McDonalda. Pomyślałam o twarzy Emily, gdyby mogła mnie wtedy widzieć. 'McDonalds? Przyjechałaś do Paryża tylko po to, żeby zjeść Big Maca?'
Wczesnym wieczorem, zmęczenie z poprzedniej nocy dało o sobie znać. Pomyślałam o ubikacji na dworcu. Mówiąc sobie, że była to w pewnym rodzaju jakaś gówniana, włóczęgowska przygoda, zdecydowałam się spędzić kolejną noc w mojej specjalnej kabinie. Nie śmierdziało tam za bardzo sikami ani chemią. Była tak dobra jak każde inne miejsce. Pierwszą rzeczą jaką musiałam zrobić rano, było złapanie pociągu z Bercy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. 
Wyciągnęłam telefon i przewijałam w dół dopóki nie znalazłam jej imienia. Minutę później wysłałam wiadomość. Spędziłam godzinę czekając, żeby odpisała, zastanawiając się czy powie mi, żebym spierdalała. Chciałam, żeby tego nie zrobiła. Potrzebowałam jej, żeby zamknąć ten rozdział. Zakończyć to. 
Proszę, Effy, jesteś mi to winna. 

I teraz jestem tutaj. Niebo się nie zawaliło. Świat wciąż się obraca. Ja wciąż żyję. 
Jestem troszkę rozczarowana.
 

czwartek, 14 marca 2013

Effy.

Effy

Friday 14 August

Santa Lucia train station, Venice


The red hair came first, then the tarty stretch Lycra dress, and finally the pale little legs wiggling along on shiny red wedges. Like a D-list WAG* channelling Betty fucking Boop. I watched as a few random sleazebags gawped gratefully at her cleavage and smiled to myslef. Some things will never change.
Katie stopped and pushed her sunglasses on top of her head. Looking around her, clueless, and really small. Then suddenly the crowds parted and she had a clear view of me, leaning up by one of those machines that stamps your ticket for you.
'Effy.' She waved, heaved her bag over her shoulder and walked towards me. I raised my hand in a half-greeting.
'Fucking hell, I thought you'd blow me out,' she said, looking me up and down. 'But you're actually here.'
'Seems so,' I said, digging my hands into my skirt pockets. 'Come on, let's get out of here. I need a cigarette.'
I snaked quickly through the station, which opens out on to the Grand Canal, trying to decide where I could take her first.
'Amazing train journey - really fast,' said Katie, hurrying to keep up with me in her ridiculous shoes. 'And this place. Fuck. It's just like it is on the telly.'
'I know. It's surreal.' I slowed down, took out a fag and lit up. 'You get used to it, though,'
We crossed over a large bridge and headed in the direction of out apartment block. I wanted, needed, a drink of some kind. I'd managed to score some weed from the creepy guy in the bar across the road from our building, too. Enough for another few days. I couldn't get through this unaided. But I've got to admit, it wasn't totally bad to see Katie. There was something about her that was different.
Less of the fucking peacock. More of the sparrow.
After ten minutes we arrived at a little restaurant with tables and chairs under an awning outside. I'd been in there, once with Aldo, and once with Florence and Mum. The guy who ran it came outside and nodded at me.
'Signorina,' he said politely. 'Ciao.'
'Ciao.' I turned to Katie. 'We can have a drink here before we go back to the apartment, yeah?'
'Great,' Katie said, a bit too brightly.
As we sat down I caught sight of her face. She looked fucking terrible. Huge bags under her eyes. Where was the heavy make-up? The glossy lips? The colour? Hadn't she just been sunning herself in Bordeaux?
'You look like shit,' I said brutally. 'If you don't mind me saying.'
Katie fanned her face with the menu. 'You don't give a toss if I mind or not,' she said calmly.
I smiled. 'Fair enough.' I picked up the wine list. 'Bottle of house red?'
Katie shrugged. 'Fine by me.'
'So,' I said after the waiter had brought us our wine. 'What are you doing here, then? I thought you hated my guts.'
She angled her face up to the sun. 'To be honest, I have no idea. I just needed to get the hell out of France.'
'You wokred your way through the male population of Bordeaux already?' I said facetiously.
'That's hilarious.' She poured some more wine into our glasses. 'Actually, it got boring.'
'The shagging?'
'Kind of. And I had a huge row with Emily.'
'Right.' I looked through my glass at her. 'What about?'
A shadow fell over her face. 'I was really vile to her. I couldn't stop mysled from winding her up about Naomi.' She fiffled with her sunglasses. 'Emily's changed. She's not my mousy little sister any more. She's not taking my shit.'
'So. What? She told you to fuck off and she never wants to see you again?' I was interested in spite of myslef.
'More or less.' Katie stared into her glass, swilling the wine around slowly. 'I can't blame her. She's better off without me. Everything I touch turns to shit.'
I poured the rest of the bottle into her glass. 'Yeah, well,' I said. 'Maybe you're not the only one.'
Katie looked across at me, waiting for me to elaborate. But I wasn't about to 'open up' to anyone. Least off all her.
'Let's go and have a smoke,' I said, patting the pocket of my denim mini.
Katie started digging round in her purse for money to pay the bill.
'My treat,' I said, wedging fifteen euros under the empty wine bottle. 'Least I can do.'
It was 9pm by the time we wandered back to the apartment. Katie had perked up no end after a couple of spliffs in a deserted little square, even if she did cough her guts up every time she inhaled.We steered clear of mentioning the obious bond between us. Freddie. Instead, in a bizarre kind of parallel universe-type scenario, me and my nemesis actually found ourselves having a laugh, especially when we tried to negotiate the myriad fucking streets on our way home. Finally I pushed through the now familiar door to the stairwell. This time hoping that Aldo was not in the vicinity.
Silence. Good.
'It smells in here,' said Katie, wrinkling her nose. 'Like all damp and shit.'
'Get used to it, Princess,' I said. 'And if you think I'm carrying your fucking bag up two flights of stairs, you can think again.'
'I wondered how long it would take for you mean streak to kick in,' she said, puffing and panting behind me as we climbed.
As we entered the apartment, I heard voices coming from the kitchen. One male, one female. I tensed immediately.
'Effy? That you?' Mum shouted, way too fucking gregariously for my liking. 'You pick up your friend OK?' She appeared in the hall, as Katie dumped her bag and disappeared into the bathroom.
'Who's here?' I said petulantly, knowing the answer.
'Hello, Effy,' Aldo called out from the kitchen. 'We seem to be having an improptu party...Your mother and I are shamefully drunk already.'
I can't leave the silly bitch alone for ten minutes, I thought, struggling to keep  my patented expression of bored indifference. I hadn't seen much of Aldo since Lido. I assumed I'd scared the shit out of him by making a pass. Me, making a pass. Who fucking knew?
Not that I was worried. He needs time to get used to the idea, that's all.
'Aldo just popped in to say hello,' Mum said. 'But I already had a bottle open...'
Christ, she was shit-faced. I felt like slapping her.
'And now we're on our third...Oh, hello?'
She clocked Katie who'd emerged from the bathroom, having obviously applied several layers of foundation and lipgloss in about thirty seconds flat. 'Katie, isn't it?'
'Yeah, hi.' Katie gave an inane smile. Mum looked unsteadily from one to the other of us. I could hear Aldo speaking to someone on his phone. Softly, affectionately.
'Alfredo's giving his daughter a call,' said Mum, proprietorially. 'Come on through.'
I was twiching. Since when had she got the fucking lowdown on Aldo's kids?
Mum practically danced back into the kitchen. Some tupid Bossa Nova shit was playing on the radio. I turned to Katie.
'She really gets on my fucking nerves, just humour her,' I whispered.
'She's all right,' said Katie. 'This might be a laugh.'
She followed Mum and I heard the scrape of a chair as Aldo got up to greet her.
I stayed back for a minute, leaning against the shelves in the hallway, listening to Katie simpering up to Aldo.
Brillliant. A slut, a man-eater and a fit older man.
What the fuck had I been thinking?
______________________________

Effy

Piątek 14 Sierpnia

Dworzec Kolejowy Santa Lucia, Wenecja


Najpierw pojawiły się czerwone włosy, następnie dziwkarska, napięta sukienka z lycry, a w końcu blade małe nóżki, chwiejące się na błyszczących czerwonych butach na obcasach. Jak jakaś WAG* z D-listy celująca w Betty jebaną Boop. Widziałam jak kilka przypadkowych brudasów gapiło się wdzięcznie na jej dekolt, i uśmiechnęłam się do siebie. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.
Katie zatrzymała się i popchnęła swoje okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy. Rozejrzała się wokół siebie, zdezorientowana i naprawdę mała. Potem nagle tłum się rozstąpił, dzięki czemu mogła mnie zobaczyć, opartą o jedną z tych maszyn, które kasują ci bilet.
'Effy.' Pomachała do mnie, z torebką zwieszoną na ramieniu i ruszyła w moim kierunku. Podniosłam rękę w połowicznym przywitaniu.
'Do diabła, myślałam, że mnie wystawisz,' powiedziała lustrując mnie od góry do dołu. 'Ale jesteś tutaj.'
'No chyba,' powiedziałam, wpychając ręce do kieszeni mojej spódnicy. 'No dalej, chodźmy stąd. Potrzebuję papierosa.' Szybko prześliznęłam się przez dworzec, który wychodzi na Canal Grande i próbowałam zdecydować gdzie mogę ją najpierw zabrać.
'Cudowna podróż pociągiem - naprawdę szybka,' powiedziała Katie, spiesząc się, żeby dotrzymać mi kroku w swoich zabawnych butach, 'I to miejsce. Kurwa. Jest zupełnie takie jak w telewizji.'
'Wiem. Jest surrealistyczne.' Zwolniłam, wyjęłam fajkę i zapaliłam. 'Przyzwyczaisz się.'
Przeszłyśmy przez ogromny most i zmierzałyśmy w kierunku naszego bloku. Chciałam i potrzebowałam jakiegoś drinka. Udało mi się załatwić trochę trawy od strasznego kolesia w barze po drugiej stronie drogi z naszego budynku. Wystarczy na kolejne kilka dni. Nie dałabym sobie z tym rady bez niczyjej pomocy. Ale muszę przyznać, że nie było tak zupełnie źle widzieć Katie. Było w niej coś innego.
Mniej pierdolonego pawia. Więcej wróbla.
Po dziesięciu minutach dotarłyśmy do małej restauracji ze stołami i krzesłami pod dachem na zewnątrz. Byłam tu raz z Aldo i raz z Florence i mamą. Koleś, który to prowadził wyszedł na zewnątrz i skinął na mnie.
'Signiorina,' powiedział grzecznie. 'Ciao.'
'Ciao.' Odwróciłam się do Katie. 'Napijemy się drinka zanim wrócimy do mieszkania, co?'
'Świetnie,' odpowiedziała Katie, trochę zbyt radośnie.
Kiedy siadłyśmy, rzuciłam okiem na jej twarz. Wyglądała kurwa okropnie. Wielkie worki pod oczami. Gdzie podział się ciężki makijaż? Błyszczące usta? Kolor? Nie opalała się w Bordeaux?
'Wyglądasz jak gówno,' powiedziałam brutalnie. 'Jeśli nie masz mi za złe, że to mówię.'
Katie wachlowała swoją twarz przy pomocy menu. 'Masz w dupie to, czy mam ci za złe czy nie,' powiedziała spokojnie.
Uśmiechnęłam się. 'W porządku.' Podniosłam kartę win. 'Butelkę czerwonego?'
Katie wzruszyła ramionami. 'Mi pasuje.'
'Więc,' zaczęłam po tym jak kelner przyniósł nam wino. 'Co tutaj robisz? Myślałam, że mnie nienawidzisz.'
Wystawiła twarz do słońca. 'Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Musiałam po prostu wynieść się z Francji.'
'Zajęłaś się już całą męską populacją Bordeaux?' zapytałam frywolnie.
'To zabawne.' Nalała więcej wina do naszych kieliszków. 'Właściwie, to stało się nudne.'
'Ruchanie się?'
'W pewnym sensie. I miałam wielką kłótnię z Emily.'
'Racja.' Spojrzałam na nią przez mój kieliszek. 'O co?'
Cień przeszedł przez jej twarz. 'Byłam dla niej naprawdę podła. Nie mogłam się powstrzymać od nastawiania jej przeciwko Naomi.' bawiła się swoimi okularami. 'Emily się zmieniła. Nie jest już moją cichą, małą siostrzyczką. Nie interesują jej takie gówna jak mnie.'
'Więc co? Powiedziała ci, żebyś się odpierdoliła i że nigdy więcej nie chce cię widzieć?' Interesowało mnie to mimo woli. 
'Mniej więcej.' Katie gapiła się w swój kieliszek, żłopiąc powoli wino. 'Nie mogę jej winić. Jest jej lepiej beze mnie. Wszystko czego dotykam zamienia się w gówno.'
Nalałam resztę do jej kieliszka. 'Ta, cóż,' powiedziałam. 'Może, nie tylko ty jedyna.' Katie spojrzała na mnie z ukosa, czekając aż rozwinę wypowiedź. Ale nie zamierzałam się ''otworzyć'' przed nikim. Już najmniej przed nią. 
'Chodźmy zapalić,' powiedziałam, poklepując kieszeń mojej dżinsowej mini. 
Katie zaczęła szperać w swojej portmonetce w poszukiwaniu pieniędzy na rachunek. 
'Zapłacę,' powiedziałam, wciskając piętnaście euro pod pustą butelkę po winie. 'Przynajmniej ja mogę.'
Była już 21 kiedy wędrowałyśmy z powrotem do mieszkania. Katie ożywiła się po kilku skrętach na pustym małym placu, nawet kiedy kaszlała swoimi wnętrznościami za każdym razem, kiedy się zaciągała. Wyraźnie zmierzałyśmy w kierunku zacieśnienia więzi pomiędzy nami. Freddie. Zamiast tego, w jakiś dziwaczny sposób z równoległego świata, ja i moja Nemezis śmiałyśmy się, zwłaszcza wtedy, kiedy próbowałyśmy przebyć ogromną ilość ulic w drodze do domu. W końcu przepchnęłam się przez znajome drzwi do klatki schodowej. Tym razem mając nadzieję, że Aldo nie był w pobliżu. 
Cisza. Dobrze. 
'Śmierdzi tutaj,' powiedziała Katie, marszcząc nos. 'Jakby wilgocią i gównem.'
'Przyzwyczaisz się, Księżniczko,' odparłam. 'I jeśli myślisz, że wniosę tą twoją pierdoloną torbę na drugie piętro, to możesz pomyśleć jeszcze raz.'
'Zastanawiałam się ile zajmie twojej wrednej passie, żeby się obudzić,' powiedziała, sapiąc i dysząc za mną, kiedy wchodziłyśmy po schodach. 
Kiedy weszłyśmy do mieszkania, usłyszałam głosy dochodzące z kuchni. Jeden męski, jeden kobiecy. Spięłam się od razu. 
'Effy? To ty?' mama krzyknęła zbyt kurewsko towarzysko, jak na mój gust. 'Zajmij się swoją przyjaciółką, OK?' pojawiła się w hallu, kiedy Katie rzuciła swoją torbę i zniknęła w łazience. 
'Kto tu jest?' powiedziałam nadąsana, znając już odpowiedź. 
'Cześć Effy,' Aldo zawołał z kuchni. 'Zdaje się, że mamy niezapowiedzianą imprezę...Razem z twoją mamą jesteśmy już nieprzyzwoicie pijani.'
Nie mogę zostawić głupiej suki samej na dziesięć minut, pomyślałam, walcząc ze sobą, żeby zachować moją opatentowaną ekspresje znudzonej obojętności. Nie widziałam zbyt często Aldo od czasu Lido. Pomyślałam, że wystraszyłam go tym podrywaniem. Ja, podrywająca. Kto kurwa wiedział?
Nie to, że się martwiłam. On potrzebuje czasu, żeby przyzwyczaić się do tego pomysłu, to wszystko. 
'Aldo po prostu wpadł, żeby się przywitać,' powiedziała mama. 'Ale ja już miałam akurat otwartą butelkę wina...'
Chryste, jej twarz wyglądała jak gówno. Miałam ochotę ją spoliczkować. 
'A teraz jesteśmy już przy trzeciej...Oh, cześć?'
Dostrzegła Katie, która wyłoniła się z łazienki, po nałożeniu kilku warstw podkładu i błyszczyku w około trzydzieści sekund. 'Katie, prawda?'
'Tak, cześć.' Katie obdarzyła mnie bezmyślnym uśmiechem. Mama patrzyła nierównomiernie, raz jedną, raz na drugą. Słyszałam jak Aldo rozmawiał z kimś przez telefon. Delikatnie, czule. 
'Alfredo zadzwonił do swojej córki,' powiedziała mama. 'Chodźcie.'
Cała się trzęsłam. Od kiedy ma jakieś jebane pojęcia o dzieciakach Aldo?
Mama praktycznie wracała tańcząc do kuchni. Jakieś gówniane Bossa Nova leciało w radiu. Odwróciłam się do Katie. 
'Ona naprawdę działa mi kurewsko na nerwy, już sam jej humor,' wyszeptałam. 
'Jest w porządku,' powiedziała Katie. 'To może być ubaw.'
Podążyła za mamą i usłyszałam szuranie krzesła, kiedy Aldo wstał, żeby się z nią przywitać. 
Stałam z tyłu przez minutę, opierając się na półkach w przedpokoju, słuchając Katie śmiejącej się głupio do Aldo. 
Cudownie. Dziwka, pożeraczka facetów i szczupły starszy koleś. 
Co ja sobie kurwa myślałam?
***
 *WAGs (Wives And Girlfriends) - skrót stworzony i używany przez brytyjską prasę dla określenia Żon i Narzeczonych sławnych piłkarzy.  [taki tam przypis :P ]

___________________________________________
W końcu dodaje rozdział. Wiem, wiem, długo mi to zajęło. ;/




piątek, 1 marca 2013

Naomi.

Naomi

Friday 14 August

Uncle Keith's



'Well, this is fun,' I said watching Cook stare bleakly into his pint. 'And I was hoping you'd cheer me up.'
He glanced me up. 'Trouble in Lesbos?' he asked. 'Sorry, mate.' He sniffed lavishly, rubbing his nose against the sleeve of his filthy jumper.
Cook's 'Uncle' Keith appeared behind the bar. He hacked up a lungful of phlegm, and stuck a half-pint glass under one of the optics. His eyes roamed around the pub, settling on me and Cook. He raised his glass to us.
'Can't start the day without Jack Daniels,' he called blearily. 'Or indeed a vigorous wank to that bird off of breakfast TV.'
He winked at us. Repulsive old fucker. I smiled tightly, turning back to Cook.
'What's up with you, then? Finally realised the futility of existence? The meaningless void that is casual sex?'
'Dunno. Just fucking bored with it all, man.' Cook finished his pint.
'Are you lonely?' I asked him.
He screwed up his nose, poked me in the belly with his finger. 'Fuck off. I don't get lonely. Make fucking sure of it.'
'Ah.' I opened a bag of Salf&Vinegar. 'Maybe that's the problem?' I eyed him: he looked like shit. 'Just forget about her,' I said. 'She's not worth it.'
'Who?'
'Don't be a twat. You know who I mean.' I emptied some crisps into my mouth. 'And shagging everything that moves. Anger issues. It's probably something to do with your mother, and consequently all women.' I sniffed. 'In my opinion.'
'Spare me your fucking psycho feminist bullshit,' Cook said, perking up a bit. 'Anyway. What's your problem? Your girlfriend will be home soon. You're sorted.'
'Yeah, well. It's not as simple as that,' I said cryptically.
'Eh? Emily been a naughty girl has she?' He sat up, looking gleeful. 'Come on. Tell Cookie.'
'No. I don't think so. It's not her. It's me.'
'You've been a naughty girl?'
'No,' I said, frustrated. 'It's about this whole couple thing.' I shifted uncomfortably. 'It's messing with my future.'
'Future? What the fuck are you thinking about the future for?' said Cook. 'It's the here and now, Princess. That's what's important.'
'But don't you wonder about what's ahead of you?' I asked him. 'Don't you have a plan?'
'Bollocks,' he snorted. 'What's the point?'
'The point is...education, passing your exams. Getting a job.' I looked at him. 'It's important.'
'Not for me,' he said firmly. 'I'm not like you. You're clever. I'm going to end up like my dad.'
'Oh don't be such a pussy,' I said angrily. 'That's fucking lame.'
Cook drummed his fingers on the table. 'Maybe I don't know where to start,' he said. 'I haven't got a fucking clue.' He looked at me, red-eyed, pale. 'But you, you're going places, Campbell. You know it. I know it. Emily knows it.'
'I love her,' I said blankly. 'What am I going to do?'
Cook shrugged. 'Dunno, babe,' he said, pointing at his empty glass. 'But you can get us another fucking pint, for starters. I'm skint.'

I stood at the bar and rewound my phone conversation with Em. It had all been a misunderstanding with the phone calls. She wouldn't lie to me. I was pretty sure of that. And I couldn't wait till I could see her. Hold her and kiss her. So why I had been so cold to her?
Was it me that was going to fuck this up?
_______________________________________

Naomi

Piątek 14 Sierpnia

U Wujka Keitha


'Co za ubaw,' powiedziałam obserwując Cooka gapiącego się ponuro na swoje piwo. 'A miałam nadzieję, że mnie rozweselisz.'
Podniósł wzrok. 'Kłopoty w Lesbos?' zapytał. 'Wybacz, koleżanko.' pociągnął nosem wycierając go o rękaw swojego swetra. 
'Wujek' Cooka, Keith pojawił się za barem. Odkaszlnął sporą ilość flemgy i napił się ze szklanki w połowie wypełnionej piwem. Jego oczy wędrowały dookoła pubu zatrzymując się na mnie i Cooku. Podniósł na nas swoją szklankę. 
'Nie mogę zacząć dnia bez Jacka Danielsa,' powiedział ze zmęczeniem. 'Albo oczywiście bez żywiołowego walenia konia przy tej lali z telewizji śniadaniowej.'
Mrugnął do nas. Obrzydliwy stary skurwiel. Uśmiechnęłam się słabo odwracając się przy tym z powrotem do Cooka. 
'Co jest w takim razie? W końcu uświadomiłeś sobie bezsens istnienia? Nic nie znaczącą przepaść jaką jest przygodny seks?'
'Nie wiem. Po prostu jestem tym wszystkich kurewsko znudzony.' Cook skończył swoje piwo. 
'Jesteś samotny?' zapytałam go.
Zmarszczył nos i szturchnął mnie palcem w brzuch. 'Spierdalaj. Nie bywam samotny. Zapewniam cię kurwa o tym.'
'Ah.' Otworzyłam paczkę Salt&Vinegar. 'Może to jest problem?' spojrzałam na niego: wyglądał jak gówno. 'Po prostu o niej zapomnij,' powiedziałam. 'Nie jest tego warta.'
'Kto?'
'Nie bądź debilem. Wiesz o co mi chodzi.' wepchnęłam kilka chipsów do buzi. 'I pieprzenie wszystkiego co się rusza. Kwestia gniewu. To ma prawdopodobnie coś wspólnego z twoją matką i w konsekwencji ze wszystkimi kobietami.' pociągnęłam nosem. 'Taka jest moja opinia.'
'Oszczędź mi swoich jebanych psycho feministycznych bzdur,' powiedział Cook, ożywiając się trochę. 'W każdym razie, jaki jest twój problem? Twoja dziewczyna wkrótce będzie w domu. Wszystko u ciebie w porządku.'
'Taa, cóż. To nie jest takie proste,' powiedziałam tajemniczo.
'Eh? Emily była niegrzeczną dziewczynką, co?' podniósł się lekko, patrząc rozradowanie. 'No dalej. Powiedz Cookiemu.'
'Nie. Nie wydaje mi się. Nie chodzi o nią. Chodzi o mnie.'
'Ty byłaś niegrzeczną dziewczynką?'
'Nie,' powiedziałam sfrustrowana. 'Tu chodzi o tą całą sprawę ze związkiem.' przesunęłam się niezręcznie. 'To miesza w mojej przyszłości.'
'Przyszłości? Po co do kurwy myślisz o przyszłości?' powiedział Cook. 'Chodzi o to co jest tutaj i teraz, księżniczko. To jest ważne.'
'Ale nie zastanawiasz się nad tym co jest przed tobą?' zapytałam go. 'Nie masz jakiegoś planu?'
'Bzdury,' parsknął. 'Jaki w tym sens?'
'Chodzi o....edukacje, zdanie egzaminów. Zdobycie pracy.' Spojrzałam na niego. 'To ważne.'
'Nie dla mnie,' powiedział stanowczo. 'Nie jestem jak ty. Ty jesteś zdolna. Ja skończę jak mój tata.'
'Oh nie bądź taką cipką,' powiedziałam ze złością. 'To kurewsko lamerskie.'
Cook uderzał palcami o stół. 'Może nie wiem gdzie zacząć,' powiedział. 'Nie mam jebanego pojęcia.' spojrzał na mnie czerwonymi oczami, cały blady. 'Ale ty, ty dokądś zmierzasz Campbell. Wiesz to. Ja to wiem. Emily to wie.'
'Kocham ją,' powiedziałam pusto. 'Co mam zrobić?'
Cook wzruszył ramionami. 'Nie wiem skarbie,' odparł, wskazując na swoją pustką szklankę. 'Ale możesz nam załatwić kolejne pieprzone piwo, na początek. Jestem bez grosza.'

Stałam przy barze i analizowałam moją rozmowę przez telefon z Em. To było nieporozumienie z tymi połączeniami. Nie okłamałaby mnie. Byłam tego całkiem pewna. I nie mogłam się doczekać, żeby ją zobaczyć. Przytulić ją i pocałować. Więc czemu byłam dla niej taka zimna?
Czy to ja miałam to wszystko spierdolić?
_______________________________

Proszę, kolejny rozdział. Wiem, że strasznie krótki i mogłam go dodać wcześniej, ale w komentarzu pod poprzednim rozdziałem tłumaczyłam czemu nie miałam czasu i proszę was o wyrozumiałość. Następny postaram się dodać szybciej. ; >

wtorek, 19 lutego 2013

Emily.

Emily

Friday 14 August

Back at the chalet



I slept all the way back from Paris. I was up at 8am to check out of the hotel. Nauseous and depressed. I wouldn't be doing coke again anytime soon.
As I stood at the reception desk, the events of the night before flitered back into my head. The cold light of day made the night before seem grotesque - I shuddered. I don't go for those obvious predators like Anna for a reason. They're usually a bit fucked up. I longed for Naomi. Just thinking about her nose and mouth twitching when she tries not to laugh made me feel desperate.
But I would never see any ofe those people again. I'd been careful not to give Anna any contact details. And anyway, I reminded myself for the hundredth time. Naomi was AWOL.
Mum was waiting at the station, working the Desperate Houswife look in purple Juicy tracksuit and jewelled flipflops. She looked me up and down.
'You haven't been walking round Paris in that get-up?' she asked, taking in my plimsolls and creased cotton harem pants. 'You must have given them all a right fright, sweetheart!'
I wasn't in the mood for a style counselling session from my mother. I had bigger fish to fry. We drove in silence back to the chalet, and as soon as we arrived I raced inside to plug in my phone charger. I drank nearly a litre of water, waiting for the connection to kick in.

Ten missed calls. All from Naomi. A mixture of relief and dread swept through me as I listened to the messages. At first they were soft and loving, Naomi babbling abut Cook and Freddie's pathetic shagaton. Missing me. But after the fourth message she was hostile. 'If you're not too busy skinny-dipping with your boyfriend, give me a call some time.' By message ten, she was in full ice-queen mode. 'Fuck you, Emily. If you've got cold feet, at least have the guts to talk to me about it.'
Shit. I didn't get it. I'd told her about my phone being MIA. She had Katie's number. What the fuck had happened?
Nervously, I called her back. She picked up after thirty seconds, which is like fucking ages if you think about it.
'Yep.'
'Naomi.' My thorat felt constricted, my voice breathly and nasal at the same time. 'I'm so sorry, babe. I don't know what happened. I didn't have my phone. But I gave you Katie's number. You didn't call me back.'
'You never phoned me.' Her voice was like ice. 'Once.'
'I did.' I was panicking now. 'I swear to God. I called you loads.'
'What's my number?'
'What?'
'What's my number, Emily? And don't look at your phone.'
'07793...23468,' I said haltingly. I always had trouble with those middle digits.
'Wrong. Wrong. Wrong,' said Naomi.
There was silence.
'Shit. I've been calling a complete stranger, then.' I closed my eyes. So, it was all a horrible misunderstanding. 'But my God, Naomi. I've had the weirdest fucking two days. You're not gonna belie-'
'Whatever,' she cut me off, coldly. 'Doesn't matter that you can't even remember my phone number. That you were too busy twatting about with your new friend to double-check my fucking number.'
'Listen, babe. Katie and I went to Paris. She nicked my phone and then fucked off in the middle of the night. Just ran off. I spent the whole of yesterday out of my mind, looking for her.' I bit my lips, I wasn't going to think about last night. It never happened. 'And she only got in touch this morning to tell us where she is.' I paused, batting away that little white lie. 'So, sorry if I didn't have the wherewithal to chase you up. I was kind of caught up in a major fucking drama of my own.' I stopped and drew breath.
'So where is she?' said Naomi after a few seconds. 'Where's the silly cow now?'
'In Venice, with Effy.'
'You're fucking kidding me?'
'Nope. Maybe she wants ''closure'' or some shit like that?'
'Hmmm.' Naomi sighed. 'Well. I suppose that explains your neglect.'
I smiled into the phone. 'I haven't stopped thinking about you. I've missed you like hell. It's been frustrating for me, too, you know.'
'Yeah, yeah,' she said. 'I forgive you, Emily Fitch. I can see how the whole ridiculous pantomime has played out. All orchestrated by the toxic twin, as usual.'
That wasn't really fair. But better to just go along with it for now.
'Anyway,' said Naomi. 'I've got to go. Kieran's got some stuff for me to look at.'
'Right. What stuff?'
'Nothing much,' she said vaguely. 'Look...Let's speak this evening, yeah?'
'OK,' I said, hurt. 'Speak later. Love you.'
'Yeah, bye,' said Naomi. 'Later.' She hung up.
Serves you right, Emily. I told myself. Serves you fucking right.
________________________________________

Emily

Piątek 14 Sierpnia

Z powrotem w domku


Przespałam całą drogę powrotną z Paryża. Obudziłam się o 8 rano, żeby wymeldować się z hotelu. Znudzona i zdołowana. Więcej nie będę wciągać koki w najbliższym czasie.
Kiedy stałam w recepcji, wydarzenia poprzedniej nocy wracały do mojej głowy. Zimne światło dnia sprawiło, że ta noc wydawała się groteskowa - wzdrygnęłam się. Nie lecę na takie typowe drapieżniki jak Anna z jednego powodu. Zazwyczaj są oni trochę zjebane. Pragnęłam Naomi. Już samo myślenie o jej nosie i ustach, drżących kiedy próbuje się nie śmiać, sprawiało, że czułam się zdesperowana.
Ale nigdy więcej nie zobaczę tych ludzi. Byłam ostrożna nie dając Annie żadnego kontaktu. I w każdym razie, przypomniałam sobie po raz setny. Naomi była najważniejsza.
Mama czekała na stacji, mając to spojrzenie Zdesperowanej Gospodyni Domowej, ubrana w ostro fioletowy dres i  błyszczące klapki. Zlustrowała mnie od góry do dołu.
'Nie chodziłaś chyba w tym stroju po Paryżu?' zapytała, patrząc na moje tenisówki i marszczone bawełniane haremki. 'Musiałaś ich wszystkich nieźle wystraszyć, kochanie!'
Nie byłam w nastroju na sesje modowych rad od mojej matki. Miałam większy orzech do zgryzienia. Jechałyśmy w ciszy do domku, a kiedy tylko dotarłyśmy, wpadłam do środka, że podłączyć telefon do ładowarki. Wypiłam prawie litr wody, czekając na sygnał, że mogę go włączyć.

Dziesięć nieodebranych połączeń. Wszystkie od Naomi. Połączenie ulgi i strachu przeszło przeze mnie, kiedy odsłuchiwałam wiadomości. Na początku były czułe i pełne miłości, Naomi paplała o żałosnym ruchatonie Cooka i Freddiego. Tęskniła za mną. Ale po czwartej wiadomości była nieprzyjazna. 'Jeśli nie jesteś zbyt zajęta pływaniem nago ze swoim chłopakiem, zadzwoń do mnie kiedyś.' Przy dziesiątej wiadomości była w pełnym trybie królowej śniegu. 'Pierdol się, Emily. Jeśli stchórzyłaś, przynajmniej miej odwagę porozmawiać o tym ze mną.'
Cholera. Nie łapałam tego. Powiedziałam jej o moim zgubionym telefonie. Miała numer Katie. Co się do kurwy stało?
Nerwowo oddzwoniłam do niej. Odebrała po trzydziestu sekundach, co było jak pierdolone wieki, jeśli się nad tym zastanowić.
'Taa.'
'Naomi.' zaschło mi w gardle, oddychałam nim i nosem w tym samym czasie. 'Przepraszam, skarbie. Nie wiem co się stało. Nie miałam telefonu. Ale dałam ci numer Katie. Nie oddzwoniłaś do mnie.'
'Nigdy do mnie nie zadzwoniłaś.' jej głos był jak lód. 'Ani razu.'
'Zadzwoniłam.' panikowałam. 'Przysięgam na Boga. Dzwoniłam do ciebie wiele razy.'
'Jaki jest mój numer?'
'Co?'
'Jaki jest mój numer, Emily? I nie patrz do telefonu.'
'07793...23468,' powiedziałam zatrzymując się. Zawsze miałam problem z tymi środkowymi cyframi.
'Źle. Źle. Źle,' powiedziała Naomi.
Zapadła cisza.
'Cholera. Dzwoniłam do kogoś kompletnie obcego w takim razie.' Zamknęłam oczy. Więc to było okropne nieporozumienie. 'Ale mój Boże, Naomi. To były najdziwniejsze dwa dni. Nie uwie-'
'Wszystko jedno,' chłodno mi przerwała. 'Nie ma znaczenia, że nie możesz nawet zapamiętać mojego numeru telefonu. Że byłaś zbyt zajęta robieniem z siebie idiotki ze swoim nowym przyjacielem, że nawet nie mogłaś drugi raz sprawdzić mojego jebanego numeru.'
'Posłuchaj, skarbie. Razem z Katie pojechałyśmy do Paryża. Zwędziła mi telefon, a potem spierdoliła w środku nocy. Po prostu uciekła. Spędziłam cały wczorajszy dzień na szukaniu jej.' Przygryzłam wargę, nie zamierzałam myśleć o ostatniej nocy. To nigdy się nie zdarzyło. 'I skontaktowała się jedynie dziś rano, żeby powiedzieć, gdzie jest.' przerwałam, posługując się tym małym kłamstwem. 'Więc, przepraszam jeśli nie miałam odpowiednich środków, żeby się skontaktować. Musiałam w pewnym sensie nadążyć za moim  poważnym dramatem sama.' zatrzymałam się i wzięłam oddech. 
'Więc gdzie ona jest?' zapytała Naomi po kilku sekundach. 'Gdzie jest teraz głupia krowa?'
'W Wenecji, z Effy.'
'Żartujesz sobie kurwa ze mnie?'
'Nie. Może chce ''zakończenia'' czy jakiegoś gówna w tym stylu?'
'Hmmm.' Naomi westchnęła. 'Cóż. Podejrzewam, że to wyjaśnia twoje zaniedbanie.'
Uśmiechnęłam się do telefonu. 'Nie przestałam o tobie myśleć. Cholernie za tobą tęsknię. Dla mnie to też było frustrujące, wiesz.'
'Tak, tak,' powiedziała. 'Wybaczam ci, Emily Fitch. Rozumiem jaka zabawna pantomima została rozegrana. A wszystko zaaranżowane przez toksyczną bliźniaczkę, jak zwykle.' 
To nie było do końca w porządku. Ale lepiej po prostu teraz się z tym zgodzić.
'W każdym razie,' zaczęła Naomi. 'Muszę kończyć. Kieran ma dla mnie kilka rzeczy do przejrzenia.'
'Dobrze. Jakich rzeczy?'
'Nic takiego,' powiedziała wymijająco. 'Posłuchaj...porozmawiajmy wieczorem, co?'
'OK,' powiedziałam z bólem. 'Pogadamy potem. Kocham cię.'
'Taa, cześć,' powiedziała Naomi. 'Na razie.' rozłączyła się. 
Masz to na co zasłużyłaś, Emily, powiedziałam do siebie. Masz to na co sobie kurwa zasłużyłaś. 


piątek, 15 lutego 2013

Emily.

Emily

Thursday 13 August

Paris hotel, morning



'Katie, hurry up,' I said to the bathroom door. 'I really, really need a wee.'
No answer. Jesus. Was she still sulking?
I banged on the door, which swung open to reveal an empty bathroom. I stared, confused.
What the fuck?
Maybe she's just gone out for a walk, or down to reception? I thought. I phoned reception, and after five minutes of laughably bad communication with the guy manning the desk, ascertained that Katie had not been seen since he had come on duty.
At 6 am.
I put down the phone and sat taking deep breaths on the bed. Her side looked like it hadn't been slept in. I scanned the room. And she had taken all her things.
'Don't panic,' I whispered to myself. But where was she? I thought about the night before. Her in the club. Never seen her like that before. Kind of defeated. That horrible bitchy argument late at night. I was furious because she wouldn't let me use her phone. I brought my fist down hard on the bed. Fucking Katie, why did she have to be such a fucking drama queen? I went to my bag and pulled out some clothes. She couldn't have gone away.
I thought about phoning Mum, but decided to leave it a while. She'd only give me a bollocking for being horrid to poor little Katie. But I was shaking as I stood in the lift to go down. What if she'd been attacked? She was good at giving it the big feisty one, but she wasn't that tough.
I stabbed at the button for the ground floor. Hurry the fuck up!
I needed to get out and find my sister.

Looking for Katie

 

'Ma soeur est perdu,' I said for the hundredth time. 'Elle est comme moi.' I pointed to my face. 'Vous avez elle vu?'
Fuck knew if that was right, but people seemed to get the idea. The girl behind the till shrugged. Nope, she hadn't seen her either. No one had seen her. I didn't even know why I was asking in this shop, except it was near our hotel. Racks of dusty vintage clothes were so not Katie's thing.
I gave up. My stomach rumlbed loudly. 'Excusez moi,' I muttered to a customer just coming in to the shop.
I really needed to get something to eat. I felt like I was about to pass out.
I walked for a block until I came across a quiet little cafe on the corner of the street. I pushed through the door. It was tiny, the walls covered with giant canvases of contemporary art, plants everywhere, and a mismatched collection of tables and chairs. Bashed-up velvet cushions were strewn over an old leather sofa and there was an ancient jukebox in the corner. Sweet. I liked it.
A tall, severe-looking girl wearing a tight leather dress was making coffee behind the counter. She looked up and smiled at me as I eyed the array of giant pastries on the bar.
'Bonjour...Ca va?' said the waitress, smiling. 'Qu'est-ce que tu veux, cherie?'
'Ca va,' I smiled back, climbing up on to a counter stool by the window. 'Un pain au raisin et...un cafe au lait,' I pointed at the pastry for good measure. 'Merci.'
A couple of girls were sitting along from me at the bar, deep in conversation. As I sat waiting for my food, one of them raised her head to look me up and down. I looked away, feeling self-conscious.
When my pastry arrived I couldn't get it into my mouth fast enough. I chewed quickly, staring ahead of me. Some jazz was playing quietly in the background. Soporific. I took gulps of my coffee, and then sat back. A wave of tiredness washed over me, but I fought it. I needed more caffeine. I couldn't afford to relax.
'OK!' hissed the girl beside me to her friend in English.
She started taking money out of her purse and shoved some coins on the counter. 'There is nothing more to say. I can't do this now...' She gathered up her bag and jumped off the stool.
'Sara, wait,' said her friend. 'Call me-' But the girl was outside already.
I quickly studied the coffee machine.
'S'il vous plait,' I asked the waitress. 'Un autre...' I pointed at my coffee.
'Oui,' she said, friendly. 'You are English?'
I nodded. 'That obvious?'
The girl next to me swivelled round on her stool. 'You know, your French is really OK,' she said. 'At least you make the effort.'
She exchanged a strange look with the waitress, who had started making my coffee.
'So,' said the girl. 'My name is Anna.'
'Emily.' We stuck our hands out at each other awkwardly and shock.
'You are on holiday?' She was a few years older than me, with dark blonde hair in a kind of forties movie-star swathe and immaculate red lipstick.
'Just a few days in Paris...' I said. 'I am actually looking for my sister...She disappeard last night.'
Her eyes widened. 'Oh no,' she said, concerned. 'Do you have a picture? Maybe it is I have seen her someplace.'
I shook my head. 'I don't have a photo, but she's my twin. She looks like me.'
Anna leaned forward and examined my face. 'Non,' she said gently after a minute. 'I have not seen another like you. I'm sorry.'
She spoke in French to the waitress, who had placed a second cup of coffee in front of me and was wiping one of the tables.
Anna turned back to me. 'Bene says she saw a girl - with hair like yours, pale skin - at around 2am last night. It was dark, but she had a shiny bag with her. A very short dress?'
'That's her!' I said, excited. 'Where was she?'
'Around Rue Cavare,' said Bene, coming over and moving her cloth over the counter. 'She was a little upset. My friends and I were going to ask her if she was all right. But she ran away from us.'
Poor Katie. I closed my eyes. I told her to piss off. And she did.
Anna watched my face. 'Look, I can ask around today,' she said. 'Maybe someone else has seen your sister.' She patted my knee. 'Someone as pretty as you...They are bound to have noticed her.'
Of all the bars in all the world.
'Thanks, that's really kind.'
She waved her hand. 'De rien. It's nothing. I am glad to help you.'
I watched her skulfully applying fresh lipstick. 'Was that yout girlfriend, before?'
Anna put her lipstick away. 'My ex-girlfriend,' she said, shrugging. 'As of just now.' She sighed 'Oh, these fucking relationships. They wear me out.'
I laughed. 'I know waht you mean.'
'You have a girlfriend?' Anna said quickly, casually.
'I...er. Yes. Very new.' I was fucking blushing. 'She's back in England.'
'She's a lucky girl.' Anna watched me fumbling with my cup. 'Listen.' She pushed a couple of notes towards Bene.
'I have a few hours off work today. I can take you to some places...where your sister might be?'
I hesitated. 'Are you sure? That would be brilliant.'
'Of course. When you have finished your drink I will help you.' She smiled. 'No problem at all.'
Ten minutes later, Anna and I were heading to her neighbourhood.
'We will start with the cafes and bars here,' she said briskly.
And we walked for miles, Anna firing machine-gun French at everyone we met and moving on in seconds. Nobody had seen Katie. I felt fear creeping over me. This was more than a sulk.
I must have looked as worried as I felt, because Anna put an arm loosely around me.
'Don't give up,' she said. 'Paris is bigger than you think. Let's stop and make another plan.' We were outside a building with windows painted black and gold.
'This is 3W, my favourite cafe.' She paused. 'It means Woman with Woman. We will stop for a drink.'
I felt uneasy. 'Thanks, but I need to keep looking for my sister.'
Anna sighed. She reached out and touched my cheek. 'I understand. But I would still like to help you. You look so alone.' She got something out of her purse. 'Here.' She handed me a thick business card with her name and a mobile phone number in embossed purple ink. 'If you change your mind I will be here this evening. From nine.'
'Thanks.' I doubted I'd never see her again. Apart from the fact that my sister was somewhere in Paris, doing God knows what, there was something about Anna that made me feel uncomfortable. 'I'll see what I'm doing.'

I left Anna and found my way back to the hotel. It was three in the afternoon and Katie was nowhere to be seen.
It's OK, I told myself. She'll come back.
She has to come back.

Back at the hotel

 

I blew twenty euros on room service and lay  back on one of the beds waiting for my food. I shifted uncomfortably: something hard wa poking into my back. I delved around behind me, and my hand closed round a familiar object. My phone.
What. The. Fuck?
I stared at it, trying to work out when it was that I had lost consciousness and dreamt the past twenty-four hours. My phone was here? And who'd set it on silent?
Katie. I'd senn her pulling the same thing on her boyfriends.
Paranoid fucking kleptomania. She'd nicked my phone, hoping it would stop me and Naomi staying in touch.
You shouldn't have bothered, I thought. Naomi obviously doesn't give a fuck anyway.
In spite of her nasty little game, the thought of Katie wandering around Paris alone and miserable pretty much overrode my feeling about Naomi going AWOL. I couldn't get her crying in the club out of my head. Katie never does that. She's the confident one. And I'd just brushed it off, started carpping on about Naomi again. The thought that my invincible sister was falling apart was like someone attacking the ground beneath my feet.
I scrolled down my contacts to find Naomi's number, but the red light flashed once and the screen went black. My battery was gone. I couldn't even check for messages.
I growled in frustration. I'd have to use phone in the room to call Mum. It would cost a fucking fortune, but this was an emergency.
The phone rang for ages. I was about to hang up when Mum answered, out of breath.
'Mum. It's me. Emily.'
'Hello, darling...' She sounded confused. 'What's going on?'
'Katie's disappeared.'
A pause.
'Have you phoned her?' said Mum.
'Her number's in my phone and my bloody battery's dead,' I said, stopping at the truth. 'She's-'
Mum cut me off. 'What have you done now?'
'Nothing. We had a row,' I said. 'Believe it or not, I don't go out of my way to fucking alienate Katie. I fucking suggested going to Paris in the first place!'
'Don't swear, babe,' said Mum, sounding calmer. 'I know you're not doing it deliberately. But you do wind her up and she's vulnerable at the moment. Her confidence has been badly knocked.'
Way to make me feel like shit, Mum, I thought, closing my eyes. Fuck. What if Katie did something really stupid?
I heard Mum telling Dad to call Katie on her mobile, then to me she said, 'OK look, you stay there. She'll probably come back to the hotel.'
'OK, I'll book another night. Has Dad got through to her?'
'No, her phone's switched off.' Mum's voice wavered. 'I'm sure it will be fine. We'll keep trying her.'
'Mum?' I said. 'I'm sorry.'
'I've got to go,' said Mum quickly. 'I'll let you know as soon as she gets in touch.'
I sat staring at Katie's bed. 'Katie,' I wshispered. 'Just come back, you silly bitch.'

I was woken by the hotel phone ringing. I sat up, disorienated.
'Hello?'
'Emily, it's Mum. Katie phoned us at last.'
'What? Where is she?' I was wide awake now.
'She's still in Paris,' said Mum. 'She sounded very strange. Very quiet.'
'Yeah?' I pulled my knees up to my chest, relief hitting me. 'What did she say?'
'She's not coming back to the villa for a while. Said something about taking a detour to Venice. Apparently your friend Effy is out there with her mother.' Mum paused. 'I've got to say, seems very odd to me...Considering what that bloody girl did to Katie.'
'Yeah,' I frowned. 'Really strange.' I couldn't help feeling a bit pissed off that Katie would rather spend time with Effy - of all people - than try and sort things with me.
'She must have reasons, I suppose. The main thing is she's OK.'
'Exactly,' Mum said. 'Now, love, what time's your train?'
I thought for a moment. 'I'll come back tomorrow,' I said 'I've already booked another night here. Might as well make use of it.'
'Right. Well I won't be happy till the two of you are where I can see you,' said Mum. She sighed. 'But I guess you're not children any more.'
'I'll be back tomorrow morning,' I said. 'Soon as I can.'
I put down the phone and thought for a minute. The drama was over. Silly cow, I thought, and bloody typical.
I needed a nice hot bath and a few vodkas. I wondered about calling more room service, looking at the phone. Then my eyes caught Anna's card on the bedside table. I picked it up, flicking it back and forth between my fingers.
Katie was still alive. Naomi didn't want to know. I was sick of feeling down.
It wouldn't hurt just go along for a drink.
I made one more phone call.

Paris by night


It was five to nine but Anna was already waiting, wearing velvet flares, paisley shirt and enormous floppy hat. She should have looked a total fucking mess, but didn't.
'I am so glad you came,' she said, kissing me on both cheeks. 'Good news about your sister!'
'Yes,' I said wryly. 'A bit of a tantrum, that's all.'
Anna smiled, tucking her arm into mine.
'Don't you feel hot?' I asked, as we started walking.
'Yes, very,' she replied. 'But I look good, non?'
'Yeah. I like your hat.'
'And I love your outfit. It is adorable,' she said, taking in my vintage fifties prom dress. A last-minute addition to Paris packing, thank God. 'So, we go to Violette, the plus branche lesbian club in Paris. You would  probably get in without me,' she admitted, looking me up and down. 'But you would have to queue.'
OK. Feeling slightly out of my depth, but nothing ventured...
Violette was bathed in purple light and heaving. Everywhere I looked there were girls: dancing, holding hands, laughing, kissing. No one looked at me as if I was a fake or didn't deserve to be there. I felt myslef relax almost immediately. No dodgy looks, or whispers behind hands. It was just so normal.
'You like it?' shouted Anna, breaking my reverie.
'Yes!' I shouted back. 'It's great!'
Anna looked delighted, as if I'd given her a presentm and took hold of my hand. 'Come on, I will introduce you to my friends.'
She led me around the bar, and through a heavy embroidered curtain to a smaller, more intimate-looking room.
'Anna!' shouted a voice from a group of girls by the window. She waved and led us over to the velvet-lined window seat, where four immaculately made-up girls were sprawled drinking wine. Two of them were topless. I tried not to stare.
'Everyone, this is my English friend Emily. Emily, these are mes filles.' She introduced them by name, but I only took in Danielle, a small pretty girl with an afro and a nipple ring who patted the space next to her. I sat down and someone else handed me a glass of wine. A third, smaller girl with a bob and wearing a man's tuxedo, shook out a packet of white powder onto a side table and cut in into six lines. The others took their turn but I held back. I'd never done coke before. I watched them all, with the rolled up fucking cardboard.
'You don't like?' asked Anna, smiling and gesturing to the final line. 'C'est tres pure.'
I hesitated for just a couple of secons. 'Um, OK. Thanks,' I said, kneeling down and somehow managing to get something up my nose.
I tucked myself back into the window seat, gazing happily around me. The Caves, with its plastic cups of vodka and aggressively hetero vibe seemed a world away, I thought, watching a tiny girl kissing a really tall woman in the other corner.
Anna finished a conversation with one of her friends and came to kneel down in front of me.
'So, petite Emily,' she said. 'I have something to show you.'
She put a long, black-painted nail to her lips and, widening her eyes camply, wshispered, 'A secret.'
She led us through a passage off the room, and then a fire escape door and up some back stairs. The music got steadily quieter until it was a reverberation by the time we reached the top, where Anna opened another door and we walked inside.
Crimson carpets, burgundy velvet sofas, maroon muslin drapes hanging from the ceiling. Red everywhere. Naomi would say it was like walking into hell. Fuck. Naomi. I couldn't let her go. But I was struggling to summon her because I seemed to be hearing and seeing everything so acutely. I felt like Alice in Wonderland. I burst out laughing. Eat me!
I glanced at Anna, who smiled and touched my hair, but I couldn't  have said it out loud. The room was writhing with naked, or nearly naked women of all ages. Most of them were just talking, stroking each other, or kissing. My senses were on overdrive. I felt like I'd just had eighteen hours sleep and I could dance for ever.
Suddenly Danielle appeard next to me, with the others. 
'Ca va?' she said, touching my waist. 'You like it here?'
I just smiled stupidly in response. 
She looked over my head at Anna and then I felt both of their arms circling my waist.
'Come over here,' said Danielle, pushing me gently back on to a huge daybed.
I closed my eyes. Thought of Naomi. Pushed her out again.
It's just one night.
Suddenly music came over the speakers. Kind of ambient French pop. Anna started swaying, slowly pulling her clothes off. She had large, firm tits and a tiny waist. I couldn't take my eyes off her. She turned and moved towards Danielle. 
Danielle was moving her hips, running her tongue over her perfectly made-up lips. I smiled, my heart speeding, but shook my head. I couldn't do anything. I could watch, that's all. Anna was in front of me again, and without taking her eyes off me, licked her finger and held herself so thaht I could see what she was doing. I shifted in my seat, watching as her finger moved faster and faster. In less than a minute she was coming, her eyes darting about, uncontrolled. Then she was finished, and her eyes closed for a few seconds. When she opened them again, she spoke to me. 
'You want to have a go, Emily?' she said. 
I shook my head. No way was I going to cheat on Naomi. As if reading my mind she said, 'It's fine, you can watch us...if you like.' She reached out to take Danielle's hand and pulled her down to the floor, where she began gently taking off her clothes. I looked around, but no one seemed to give a shit. 
Anna was kissing Danielle's neck, her eyes on me, then she moved down and started slowly circling her nipples with her tongue. I felt like I should look away, but I didn't want to. As Anna moved down between her legs, Danielle put her head back, her breathing coming out as little gasps as Anna got mote forcefull, her hands pinning down Danielle's legs. And then Danielle came, a thin layer of sweat all over her. I realised my own breathing had increased, my heartbeat loud in my ears. I shut my eyes, and then the music, the sounds of the room came back. When I opened them again Anna was watching me. She smiled: 'Did you like that Emily?'
I nodded.
'Good.' She stroked Danielle's cheek and the two of them got dressed. After Anna had applied more lipstick she put her hand out to me. 'Come on,' she said. 'We have ordered food.'
I stood up shakily and looked around me. The others were just sitting around chatting, sharing bowls of skinny French chips. Acting like it was a bloody housewives' coffee morning. My breathing had slowed down a little but my heart was still thumping in my chest. I felt weird. Anna and Danielle whispered something to each other and looked over at me. What the fuck were they saying? Suddenly I felt that these peope were not my friends. Anna wasn't smiling any more. Or was I just being oversensitive?
I stayed for another hour, until midnight, but spent the time gazing vacantly around me adrenalised, half-listening to the girls' conversation. Once ot twice I felt Anna's hand stroking the small of my back, but I twitched away from it. I drank two treble vodkas and started shivering. I had to leave now. I was starting to feel sad. 
Back at the hotel I pulled off my clothes and climbed into bed without bothering to brush my teeth or take off my make-up. But I couldn't sleep. I lay staring at the ceiling, watching the shadow reflections of the street outside. I thought of Naomi. My Naomi. Her blonde hair, her pink lips, the funny squeaking noises she made when she slept. 
I held my arm up at a right angle to my head and let it find its own balance. I suddenly felt lonely. I wanted my girlfriend in bed with me. Watching Anna and Danielle made me long to do that to my baby.  I could never tell Naomi - it's not her kind of things. She'd rip the piss out of the people in that club. This was my secret. And I hadn't done anything wrong. I'd just watched. 
Turning on my side, I curled up under the covers and closed my eyes. Anyway, I thought, Naomi hasn't returned any of my fucking calls. 


_____________________________________

Emily

Czwartek 13 Sierpnia

Hotel w Paryżu, ranek


'Katie, pospiesz się,' powiedziałam do drzwi łazienki. 'Ja naprawdę, naprawdę potrzebuję się wysiusiać.'
Żadnej odpowiedzi. Jezu. Wciąż się dąsała?
Uderzyłam w drzwi, które otworzyły się kołysząc, żeby ukazać pustą łazienkę. Gapiłam się, zdezorientowana.
Co do kurwy?
Może po prostu wyszła na spacer, albo na dół do recepcji? pomyślałam. Zadzwoniłam do recepcji i po pięciu minutach śmiesznie złej komunikacji z kolesiem siedzącym przy biurku, ustaliłam, że Katie nie była widziana od kiedy przyszedł do pracy.
O 6 rano.
Odłożyłam słuchawkę i usiadłam na łóżku, biorąc głębokie wdechy. Jej strona wyglądała tak, jakby nikt tam nie spał. Przeskanowałam pokój. Wzięła wszystkie swoje rzeczy.
'Nie panikuj,' wyszeptałam do siebie. Ale gdzie ona była? Pomyślałam o poprzedniej nocy. O niej w clubie. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałam. W pewnym sensie pokonanej. Ta okropna, sucza kłótnia później w nocy. Byłam wściekła, ponieważ nie pożyczyła mi swojego telefonu. Mocno walnęłam pięścią w łóżko. Pieprzona Katie, czemu musiała być taką jebaną królową dramatu. Podeszłam do mojej torby i wyciągnęłam jakieś ciuchy. Nie mogła odejść daleko.
Pomyślałam o zadzwonieniu do mamy, ale zdecydowałam się zostawić to na później. Tylko by mnie opieprzyła za bycie wstrętną dla biednej małej Katie. Ale trzęsłam się, kiedy stałam w windzie jadącej na dół. Co jeśli ktoś ją zaatakował? Była dobra w zadzieraniu, ale nie była taka twarda.
Nacisnęłam na guzik, żeby zjechać na parter. Szybciej kurwa!
Musiałam wyjść i znaleźć moją siostrę.

Szukając Katie


'Moja siostra zaginęła,' powiedziałam po raz setny. 'Jest taka jak ja.' Wskazałam na swoją twarz. 'Widzieliście ją?'
Chuj wiedział, czy to było dobrze, ale ludzie zdawali się łapać sens. Dziewczyna za kasą wzruszyła ramionami. Nie, też jej nie widziała. Nikt jej nie widział. Nie wiedziałam nawet, czemu pytałam w tym sklepie, poza tym, że był blisko naszego hotelu.
Wieszaki z zakurzonymi klasycznymi ciuchami były zupełnie nie w stylu Katie.
 Poddałam się. Głośno zaburczało mi w brzuchu. 'Przepraszam,' wymamrotałam do klienta, który właśnie wchodził do sklepu.
Naprawdę potrzebowałam dostać coś do jedzenia. Czułam się jakbym miała zemdleć.
Przeszłam kawałek zanim natknęłam się na cichą małą kawiarenkę na rogu ulicy. Przeszłam przez drzwi.
Była mała, ściany pokryte były ogromnymi obrazami współczesnej sztuki, wszędzie rośliny i niedopasowana kolekcja stołów i krzeseł. Zniszczone aksamitne poduszki były porozrzucane na starej skórzanej kanapie, a w kącie znajdowała się wiekowa szafa grająca. Słodko. Podobało mi się.
Wysoka, surowo wyglądająca dziewczyna ubrana w obcisłą skórzaną sukienkę przygotowywała kawę za kasą. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mnie, kiedy patrzyłam na szyk ogromnych ciast na barze.
'Dzień dobry...wszystko w porządku?' powiedziała kelnerka, uśmiechając się. 'Czego sobie życzysz, skarbie?'
'W porządku,' odwzajemniłam uśmiech, wspinając się na stołek przy kasie, koło okna 'Drożdżówkę i...kawę z mlekiem,' wskazałam na ciastko dla jasności. 'Dziękuję,'
Para dziewczyn pogrążonych głęboko w rozmowie siedziała wzdłuż mnie przy barze. Kiedy usiadłam czekając na jedzenie, jedna z nich podniosła głowę, żeby zlustrować mnie od góry do dołu. Odwróciłam wzrok, czując się zażenowanie.
Kiedy dostałam moją drożdżówkę nie mogłam jej wystarczająco szybko wepchnąć do buzi. Żułam w pośpiechu, patrząc się przed siebie. W tle leciał cicho jakiś jazz. Usypiająco. Wzięłam łyk kawy i usiadłam tyłem. Fala zmęczenia przeszła przeze mnie, ale zwalczyłam ją. Potrzebowałam więcej kofeiny. Nie mogłam sobie pozwolić na relaks.
'OK!' syknęła po angielsku dziewczyna obok mnie do swojej przyjaciółki. Zaczęła wyciągać pieniądze z portmonetki i rzuciła niedbale kilka monet na kasę.
'Tu nie ma nic do dodania. Nie mogę tak dalej...' zabrała torebkę i zeskoczyła ze stołka.
'Sara, poczekaj,' powiedziała jej przyjaciółka. 'Zadzwoń do mnie-' Ale dziewczyna była już na zewnątrz.
Szybko zaczęłam się patrzeć na maszynę do kawy.
'Proszę,' zapytałam kelnerkę. 'Jeszcze jedną...' wskazałam na moją kawę.
'Tak,' powiedziała przyjaźnie. 'Jesteś angielką?'
Przytaknęłam. 'To takie oczywiste?'
Dziewczyna obok mnie obróciła się na stołku. 'Wiesz, twój francuski jest naprawdę OK,' powiedziała. 'Przynajmniej się wysilasz.'
Wymieniła dziwne spojrzenie z kelnerką, która zaczęła robić kawę.
'Więc,' powiedziała dziewczyna. 'Mam na imię Anna.'
'Emily.' wyciągnęłyśmy do siebie dłonie i niezręcznie nimi potrząsnęłyśmy.
'Jesteś na wakacjach?' Była niewiele lat starsza ode mnie, z ciemnymi blond włosami upiętymi w stylu gwiazd filmowych z lat czterdziestych i idealną czerwoną szminką.
'Tylko kilka dni w Paryżu...' powiedziałam. 'Aktualnie szukam mojej siostry...zniknęła ostatniej nocy.'
Jej oczy powiększyły się. 'Oh nie,' powiedziała z troską. 'Masz zdjęcie? Może gdzieś ją widziałam.'
Potrząsnęłam głową. 'Nie mam zdjęcia, ale jest moją bliźniaczką. Wygląda jak ja.'
Anna pochyliła się do przodu i przyjrzała się mojej twarzy. 'Nie,' powiedziała czule po minucie. 'Nie widziałam nikogo jak Ty. Przykro mi.'
Odezwała się po francusku do kelnerki, która postawiła przede mną drugą filiżankę kawy i wycierała jeden ze stołów.
Anna odwróciła się do mnie. 'Bene mówi, że widziała dziewczynę - z włosami jak twoje, bladą skórą - około drugiej zeszłej nocy. Było ciemno, ale miała ze sobą błyszczącą torebkę. Bardzo krótką sukienkę?'
'To ona!' powiedziałam podekscytowanie. 'Gdzie była?'
'W okolicach ulicy Cavare,' powiedziała Bene podchodząc i biorąc swoją ścierkę z kąta. 'Była lekko zdenerwowana. Razem z przyjaciółmi zamierzaliśmy ją zapytać czy wszystko w porządku. Ale uciekła od nas.'
Biedna Katie. Zamknęłam oczy. Powiedziałam jej, żeby się odwaliła. I zrobiła to.
Anna obserwowała moją twarz. 'Spójrz, mogą dzisiaj popytać,' powiedziała. 'Może ktoś inny widział twoją siostrę.' poklepała mnie po kolanie. 'Ktoś tak ładny jak ty...Musieli ją zauważyć.'
Ze wszystkich barów na całym świecie.
'Dzięki, to naprawdę miłe.'
Machnęła ręką. 'Nie ma za co. To nic. Cieszę się, że mogę ci pomóc.'
Obserwowałam z jaką wprawą nakładała świeżą pomadkę. 'Czy to była twoja dziewczyna, wcześniej?'
Anna odłożyła szminkę. 'Moja była dziewczyna,' powiedziała wzruszając ramionami. 'Tak jakby dopiero od teraz.' westchnęła. 'Oh, te pierdolone związki. Niszczą mnie.'
Zaśmiałam się. 'Wiem co masz na myśli.'
'Masz dziewczynę?' Anna zapytała szybko, zwyczajnie.
'Ja..er. Tak. Bardzo nową.' Kurewsko się rumieniłam. 'Jest w Anglii.'
'Jest szczęściarą.' Anna obserwowała mnie nerwowo szukającą czegoś w filiżance. 'Posłuchaj.' popchnęła pare notatek w kierunku Bene.
'Mam dziś kilka godzin wolnego w pracy. Mogę cię zabrać w różne miejsca...gdzie może być twoja siostra?'
Zawahałam się. 'Jesteś pewna? Byłoby cudownie.'
'Oczywiście. Kiedy skończysz ze swoim napojem pomogę ci.' uśmiechnęła się. 'Nie ma w ogóle żadnego problemu.'
Dziesięć minut później razem z Anną zmierzałyśmy w kierunku jej dzielnicy.
'Zaczniemy tutaj w tych kawiarniach i barach' powiedziała z ożywieniem.
I szłyśmy kilometry, Anna strzelała po francusku jak z karabinu maszynowego do każdego kogo spotkałyśmy, ruszając dalej po kilku sekundach. To było więcej niż dąsanie się.
Musiałam wyglądać na tak zmartwioną jak się czułam, ponieważ Anna oplotła mnie luźno rękami.
'Nie poddawaj się,' powiedziała. 'Paryż jest większy niż myślisz. Zatrzymajmy się i obmyślmy kolejny plan.' Byłyśmy na zewnątrz budynku z oknami pomalowanymi na czarno i złoto.
'To jest 3W, moja ulubiona kawiarnia.' przerwała. 'To znaczy Kobieta z Kobietą. Zatrzymamy się na drinka.'
Poczułam się niespokojnie. 'Dzięki, ale muszę dalej szukać siostry.'
Anna westchnęła. Z troską dotknęła mojego policzka. 'Rozumiem. Ale wciąż chciałabym ci pomagać. Wyglądasz tak samotnie.' Wyciągnęła coś z portmonetki. 'Proszę.' podała mi cienką wizytówkę z jej nazwiskiem i numerem komórki, wytłoczone fioletowym tuszem. 'Jeśli zmienisz zdanie, będę tutaj wieczorem. Od dziewiątej.'
'Dzięki.' Zwątpiłam, że kiedyś ją jeszcze zobaczę. Pomijając fakt, że moja siostra była gdzieś w Paryżu, robiąc Bóg wie co, było coś w Annie co sprawiało, że czułam się niekomfortowo. 'Zobaczę co zrobię.'

Zostawiłam Annę i odnalazłam drogę powrotną do hotelu. Była trzecia po południu,a Katie nie była nigdzie widziana.
Jest OK, powiedziałam do siebie. Wróci.
Musi wrócić.

Z powrotem w hotelu


Wydałam dwadzieścia euro na obsługę hotelową i położyłam się na jednym z łóżek, czekając na jedzenie.
Poczułam się niewygodnie: coś twardego gniotło mnie w plecy. Poszperałam za sobą i moja ręka zacisnęła się na jakimś znajomym obiekcie.
Moim telefonie.
Co. Do. Kurwy?
Gapiłam się na niego, próbując rozgryźć kiedy straciłam przytomność i śniłam przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Mój telefon tutaj był? I kto go wyciszył?
Katie. Widziałam jak robiłam to samo swoim chłopakom. Obsesyjna jebana kleptomania. Zwędziła mi telefon, mając nadzieję, że to powstrzyma mnie i Naomi od bycia w kontakcie.
Nie musiałaś zawracać sobie głowy, pomyślałam. W każdym razie Naomi chuj to obchodzi jak widać.
Pomimo jej złośliwej małej gierki, myśl o Katie błąkające się po Paryżu, samej i nieszczęśliwej, wyparła moje uczucia do Naomi. Nie mogłam wyrzucić jej z głowy, płaczącej w klubie. Katie nigdy tak się nie zachowuje. Ona jest tą pewną siebie. A ja to po prostu spławiłam, znów zaczynając gadać o Naomi.  Myśl, że moja niepokonana siostra załamywała się była jakby ktoś atakował grunt pod moimi nogami.
Przewijałam kontakty, żeby znaleźć numer Naomi, ale czerwone światło zaświeciło się raz, a ekran stał się czarny. Moja bateria rozładowała się. Nie mogłam nawet sprawdzić wiadomości.
Warknęłam z frustracji. Musiałam użyć telefonu w pokoju, żeby zadzwonić do mamy. To będzie kosztować majątek, ale był to nagły wypadek.
Telefon dzwonił w nieskończoność. Już miałam się rozłączyć, kiedy mama odebrała.
'Mamo. To ja. Emily.'
'Cześć skarbie...' brzmiała zdezorientowanie. 'Co się dzieje?'
'Katie zniknęła.'
Pauza.
'Dzwoniłaś do niej?' zapytała mama.
'Jej numer jest w moim telefonie, a moja cholerna bateria padła,' powiedziałam, zatrzymując się na prawdzie. 'Ona jest-'
Mama przerwała mi. 'Coście znowu zrobiły?'
'Nic. Pokłóciłyśmy się,' powiedziałam. 'Wierz lub nie, ja nie chcę wyalienować Katie. To ja kurwa zasugerowałam, żeby przyjechać do Paryża!'
'Nie przeklinaj, skarbie,' powiedziała mama, brzmiąc spokojniej. 'Wiem, że nie robisz tego umyślnie. Ale zdenerwowałaś ją, a ona jest teraz przewrażliwiona. Jej pewność siebie została bardzo nadszarpana.'
Sposób, żebym poczuła się jak gówno, mamo, pomyślałam, zamykając oczy. Kurwa. Co jeśli Katie zrobiła coś naprawdę głupiego?
Usłyszałam jak mama mówi tacie, żeby zadzwonił do Katie na komórkę, potem powiedziała do mnie, 'OK słuchaj, zostań tam. Prawdopodobnie wróci do hotelu.'
'OK, zarezerwuję kolejną noc. Czy tata się do niej dodzwonił?'
'Nie, jej telefon jest wyłączony.' głos mamy drżał. 'Jestem pewna, że będzie dobrze. Będziemy próbować dalej.'
'Mamo?' powiedziałam. 'Przykro mi.'
'Muszę kończyć,' powiedziała szybko mama. 'Dam ci znać jak tylko się odezwie.'
Usiadłam gapiąc się na łóżko Katie. 'Katie,' wyszeptałam. 'Po prostu wróć, ty głupia suko.'

Obudził mnie dzwoniący telefon. Usiadłam zdezorientowana.
'Słucham?'
'Emily, tu mama. Katie w końcu do nas zadzwoniła.'
'Co? Gdzie ona jest?' byłam już całkiem rozbudzona.
'Jest wciąż w Paryżu,' powiedziała mama. 'Brzmiała bardzo dziwnie. Bardzo cicho.'
'Tak?' przycisnęłam kolana do klatki piersiowej, poczułam ulgę. 'Co powiedziała?'
'Że nie wraca na razie. Powiedziała coś o wyjeździe do Wenecji. Najwyraźniej twoja przyjaciółka Effy jest tam z mamą.' Mama przerwała.
'Muszę przyznać, że wydaje mi się to bardzo dziwne...Biorąc pod uwagę to, co ta cholerna dziewczyna zrobiła Katie.'
'Ta,' zmarszczyłam brwi. 'To bardzo dziwne.' Nie mogłam nie poczuć się lekko wkurzona tym, że Katie wolała spędzać czas z Effy - ze wszystkich ludzi - niż spróbować poukładać wszystko ze mną.
'Musi mieć swoje powody, podejrzewam. Najważniejsze, że jest OK.'
'Dokładnie,' odparła mama. 'Teraz, kochanie, o której masz pociąg?'
Pomyślałam chwilę. 'Wrócę jutro,' powiedziałam. 'Już zarezerwowałam kolejną noc tutaj. Mogę ją równie dobrze wykorzystać.'
'Dobrze. Cóż nie będę szczęśliwa dopóki obie nie będzie tam, gdzie mogę was widzieć,' powiedziała mama. Westchnęła. 'Ale chyba już nie jesteście dziećmi.'
'Wrócę jutro rano,' powiedziałam. 'Tak szybko jak będę mogła.'
Odłożyłam słuchawkę i pomyślałam przez minutę. Dramat się skończył. Głupia krowa, pomyślałam i cholernie typowa.
Potrzebowałam miłej gorącej kąpieli i kilku wódek. Zastanawiałam się nad zadzwonieniem do obsługi hotelowej, patrząc na telefon. Potem mój wzrok spoczął na wizytówce Anny przy stoliku koło łóżka. Podniosłam ją, obracając pomiędzy palcami.
Katie wciąż żyła. Naomi nie chciała wiedzieć. Miałam dość czucia się źle.
Nic by się nie stało, gdybyśmy poszły razem na drinka.
Wykonałam jeszcze jedno połączenie.

Paryż nocą


Była za pięć dziewiąta, ale Anna już czekała, mając na sobie aksamitne dzwony, koszulę w orientalne wzory i ogromny miękki kapelusz. Powinna wyglądać tragicznie, ale nie wyglądała.
'Tak się cieszę, że przyszłaś,' powiedziała, całując mnie w oba policzki. 'Dobre wieści o twojej siostrze!'
'Tak' odparłam kpiąco. 'Mały napad złości, to wszystko.'
Anna uśmiechnęła się, łapiąc mnie pod ramię.
'Nie jest ci gorąco?' zapytałam, kiedy zaczęłyśmy iść.
'Tak, bardzo,' odpowiedziała. 'Ale wyglądam dobrze, nie?'
'Taa. Podoba mi się twój kapelusz.'
'A ja uwielbiam twój strój. Jest uroczy,' powiedziała, dotykając mojej klasycznej sukienki balowej z lat pięćdziesiątych. W ostatniej chwili spakowałam ją przed wyjazdem do Paryża, dzięki Bogu. 'Więc, idziemy do Violette, najmodniejszego lesbijskiego klubu w Paryżu. Prawdopodobnie dostałabyś się do środka beze mnie,' przyznała, lustrując mnie od góry do dołu. 'Ale musiałabyś stać w kolejce.'
OK. Poczułam się lekko bezradna, ale nie miałam nic do stracenia...
Violette było skąpane w fioletowych światłach ruszających się od góry do dołu. Wszędzie gdzie spojrzałam były dziewczyny: tańczące, trzymające się za ręce, śmiejące się, całujące. Nikt nie patrzył na mnie jakbym była sztuczna, czy nie zasługiwała żeby tam być. Niemal natychmiast się rozluźniłam. Żadnych nieufnych spojrzeń, czy szeptów za plecami. Było po prostu tak normalnie.
'Podoba ci się?' wykrzyczała Anna, wyrywając mnie z zamyślenia.
'Tak!' odkrzyknęłam. 'Jest świetnie!'
Anna wyglądała na zadowoloną, jakbym dała jej prezent, i wzięła mnie za rękę. 'Chodź, przedstawię cię moim przyjaciółkom.'
Poprowadziła mnie wokół baru i poprzez ciężkie, ręcznie szyte zasłony, do mniejszego bardziej intymnie wyglądającego pokoju.
'Anna!' krzyknął jakiś głos z grupy dziewczyn przy oknie. Pomachała i poprowadziła nas do aksamitnie podszytego siedzenia przy oknie, gdzie cztery idealnie umalowane dziewczyny piły wino. Dwie z nich były topless. Próbowałam się nie gapić.
'To jest moja angielska przyjaciółka Emily. Emily, to są moje dziewczyny.' przedstawiła je po imionach, ale ja tylko zapamiętałam Danielle, małą ładną dziewczynę z afro i kolczykiem w sutku, która poklepała miejsce obok niej. Usiadłam i ktoś inny podał mi kieliszek wina. Trzecia, mniejsza dziewczyna z bobem i mająca na sobie męską marynarkę, wytrząsnęła paczkę białego proszku na stół i podzieliła go na sześć linii. Inne wzięły swoją kolejkę, ale ja się wstrzymałam. Nigdy wcześniej nie wciągałam kokainy. Obserwowałam je wszystkie z jebanymi skręconymi tekturami.
'Nie lubisz?' zapytała Anna, uśmiechając się i wskazując na ostatnią linię. 'Jest bardzo czysta.'
Zawahałam się na parę sekund. 'Um, OK. Dzięki,' powiedziałam klękając i jakoś radząc sobie, żeby wciągnąć coś do nosa. Wróciłam na swoje miejsce przy oknie, gapiąc się szczęśliwie dookoła mnie. The Caves, ze swoimi plastikowymi kubkami z wódką i agresywną hetero atmosferą wydawało mi się odległym światem, pomyślałam obserwując niską dziewczynę całującą naprawdę wysoką kobietę w innym kącie.
Anna skończyła rozmowę z jedną ze swoich przyjaciółek i podeszła, żeby klęknąć naprzeciwko mnie.
'Więc, mała Emily,' powiedziała. 'Mam ci coś do pokazania.' przytknęła długi pomalowany na czarno paznokieć do ust i z przesadnie powiększonymi oczami wyszeptała 'Sekret.'
Poprowadziła nas przez kilka pokoi, a potem przez wyjście przeciwpożarowe i na górę jakimiś schodami. Muzyka stawała się coraz cichsza aż był tylko pogłos, kiedy wspięłyśmy się na górę, gdzie Anna otworzyła kolejne drzwi i weszłyśmy do środka.
Purpurowe dywany, burgundzkie aksamitne kanapy, kasztanowe muślinowe zasłony zwisające z sufitu. Wszędzie czerwono. Naomi powiedziałaby, że jest jak w piekle. Kurwa. Naomi. Nie mogłam jej puścić. Ale walczyłam żeby ją spotkać ponieważ wydawało mi się, że słyszę i widzę wszystko tak jasno. Czułam się jak Alicja w Krainie Czarów. Wybuchłam śmiechem. Zjedz mnie!
Spojrzałam na Annę, która uśmiechnęła się i dotknęła moich włosów, ale nie mogłam powiedzieć tego głośno. Pokój był wypełniony nagimi, lub prawie nagimi kobietami w każdym wieku. Większość z nich tylko rozmawiała, głaskała się nawzajem, lub całowała. Moje zmysły były na zwiększonych obrotach. Czułam się jakbym dopiero co spała przez osiemnaście godzin i mogła tańczyć wiecznie. 
Nagle Danielle pojawiła się obok mnie, wraz z innymi. 
'W porządku?' powiedziała, dotykając mojej talii. 'Podoba ci się tu?'
W odpowiedzi uśmiechnęłam się głupawo. 
Spojrzała nad moją głową na Annę i wtedy poczułam jak ręce ich obu okręcały moją talię. 
'Chodź tutaj,' powiedziała Danielle, popychając mnie czule na ogromną kanapę. 
Zamknęłam oczy. Pomyślałam o Naomi. Znów ją wypchnęłam. 
To tylko jedna noc. 
Nagle muzyka popłynęła z głośników. Coś w stylu francuskiego popu. Anna zaczęła się kołysać, zdejmując przy tym ciuchy. Miała duże, jędrne cycki i cienką talię. Nie mogłam oderwać od niej oczu. Odwróciła się i ruszyła w stronę Danielle. 
Danielle ruszała biodrami, jeżdżąc językiem wokół jej perfekcyjnie pomalowanych ust. Uśmiechnęłam się, serce mi przyspieszyło, ale potrząsnęłam głową. Nie mogłam nic zrobić. Mogłam obserwować, to wszystko. Anna znów była naprzeciwko mnie, i bez odrywania ode mnie wzroku, polizała palec i włożyła go sobie, tak że mogłam widzieć co robiła. Przesunęłam się na swoim miejscu, obserwując jak jej palec poruszał się coraz szybciej. W mniej niż minutę dochodziła, jej oczy poruszały się niekontrolowanie. Potem skończyła, a jej oczy zamknęły się na kilka sekund. Kiedy znów je otworzyła, przemówiła do mnie.
'Chcesz spróbować, Emily?' zapytała. 
Pokręciłam głową. Nie ma mowy, żebym zdradziła Naomi. Jakby czytając w moich myślach, powiedziała, 'W porządku, możesz nas obserwować...jeśli chcesz.' odsunęła się i chwyciła rękę Danielle, po czym popchnęła ją na podłogę, gdzie zaczęła czule zdejmować z niej ubranie. Rozejrzałam się dookoła, ale wydawało się, że wszystkich to gówno obchodzi. 
Anna całowała szyję Danielle, jej oczy były na mnie, potem przesunęła się w dół i zaczęła powoli jeździć językiem w okół jej sutków. Czułam, że muszę odwrócić wzrok, ale nie chciałam. Kiedy Anna zeszła na dół pomiędzy jej nogi, Danielle odchyliła głowę do tyłu, a jej oddech był jak małe westchnienia kiedy Anna zaczęła robić to mocniej, a jej ręce ściskały nogi Danielle. A potem Danielle doszła, cienka warstwa potu pokryła ją całą. Zorientowałam się, że mój własny oddech przyspieszył, bicie serca dudniło mi w uszach. Zamknęłam oczy i wtedy muzyka i odgłosy pokoju wróciły. Kiedy znów je otworzyłam, Anna obserwowała mnie. Uśmiechnęła się: 'Podobało ci się Emily?'
Przytaknęłam. 
'Dobrze.' pogłaskała Danielle po policzku i potem obie się ubrały. Po tym jak Anna nałożyła więcej szminki wyciągnęła do mnie rękę. 'Chodź,' powiedziała. 'Zamówiłyśmy jedzenie.'
Wstałam trzęsąc się i rozejrzałam dookoła mnie. Inni po prostu siedzieli rozmawiając i dzieląc się miskami cienkich francuskich frytek. Zachowując się jakby to była cholerna poranna kawa gospodyń domowych. Mój oddech lekko zwolnił, ale moje serce wciąż waliło mi w klatce piersiowej. Poczułam się dziwnie. Anna i Danielle szeptały coś do siebie, a potem spojrzały na mnie. Co do chuja mówiły? Nagle poczułam, że ci ludzie nie byli moimi przyjaciółmi. Anna już więcej się nie uśmiechała. Czy może byłam przerważliwiona?
Zostałam następną godzinę, do północy, ale spędziłam ten czas patrząc pusto dookoła mnie, na wpół słuchając rozmowy dziewczyn. Raz czy dwa poczułam dłoń Anny głaszczącą mnie po plecach, ale wzdrygałam się od tego. Wypiłam dwie potrójne wódki i zaczęłam się trząść. Musiałam wyjść. Zaczęłam czuć się smutno. 
Z powrotem w hotelu zdjęłam ciuchy i wspięłam się do łóżka, nie zawracając sobie głowy tym, żeby umyć zęby lub zmyć makijaż. Ale nie mogłam spać. Leżałam gapiąc się na sufit, obserwując cienie jakie rzucało światło z ulicy. Pomyślałam o Naomi. Mojej Naomi. Jej blond włosach, różowych ustach, zabawnych piszczących odgłosach jakie wydawała kiedy spała. Wyciągnęłam rękę do prawej strony mojej głowy i pozwoliłam, żeby się jakoś na niej ułożyła. Nagle poczułam się samotnie. Chciałam, żeby moja dziewczyna była ze mną w łóżku. Obserwowanie Anny i Danielle sprawiło, że nie chciałam się z tego tłumaczyć mojemu skarbowi. Nie mogłabym jej nigdy powiedzieć - to nie w jej stylu. Rozszarpałaby ludzi w tym klubie. To był mój sekret. I nie zrobiłam nic złego. Tylko patrzyłam. Przekręcając się, zwinęłam się w kłębek pod kołdrą i zamknęłam oczy. W każdym razie, pomyślałam, Naomi nie odpowiedziała na żadne z moich jebanych połączeń.

_______________________________

No w końcu dodaje ten rozdział : > następny będzie już szybciej :)